Od kilku tygodni w mediach głośno jest o rozstaniu Beaty Tadli z Jarosławem Kretem. Pogodynek zaskoczył wszystkich, porzucając partnerkę za pośrednictwem tabloidu, tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu Tańca z Gwiazdami, w którym oboje mieli brać udział. Choć początkowo niektórzy sądzili, że rozstanie jest wymysłem producentów show, którzy chcieli przyciągnąć w ten sposób przed telewizory jeszcze więcej widzów, zapuchnięte oczy Beaty wskazywały, że faktycznie jej związek przeżywa potężny kryzys.
Rozstanie przysparza Tadli i Kretowi dodatkowych problemów w ich wspólnej pracy. Oboje bowiem występują w telewizji Nowa TV, gdzie Beata ściągnęła Jarka po zwolnieniu z Telewizji Polskiej. Wówczas miał to być sposób na spłacanie gigantycznego kredytu na wspólny dom i pewnie nawet cieszyli się, że będą mogli spędzać jeszcze więcej czasu razem. Obecnie jest to dla nich dużą "niedogodnością", o czym widzowie mogą przekonać się oglądając program 24 godziny.
We wtorkowym wydaniu programu informacyjnego Tadla przekazała widzom informację o zaręczynach Joanny Krupy. Po wyświetleniu materiału w studio pojawił się Jarosław Kret, który zapowiada pogodę w tym samym pomieszczeniu. Prowadzący Marek Czyż mało taktownie zapytał Jarka, czy kupiłby pierścionek za dwa miliony złotych, tak jak to zrobił narzeczony Krupy. Jarek wyraźnie zmieszany odpowiedział: "Nie mam tyle".
A jakbyś miał, to byś kupił? - dopytywał dziennikarz.
No jasne! - odpowiedział z aroganckim uśmiechem pogodynek.
Beata ani razu nie spojrzała w stronę byłego partnera, za to spuściła wzrok i nerwowo zaczęła przyglądać się swoim paznokciom.
No to tyle o pierścionkach tych tańszych i tych droższych, a teraz szczegóły prognozy pogody... - próbował wybrnąć z niezręcznej sytuacji Czyż.
Czerwony ze wstydu Kret rozglądał się nerwowo po studiu, ale nie był w stanie skupić się na pogodzie, za to niespodziewanie zasugerował, że był już zaręczony z Beatą, ale biżuteria... nie przetrwała.
Co ty tak pokazujesz? Ona miała jeden pierścionek, ale się jej rozpadł - wypalił.
Wszystko się kiedyś rozpada - zripostowała Tadla.
Kret jąkał się i kontynuował robienie dziwnych min, a prezenterka starała się jakoś dotrwać do końca programu, choć jej mowa ciała wskazywała na to, że znajduje się w stanie głębokiego dyskomfortu.
Jak myślicie, które z nich pierwsze nie wytrzyma i zmieni pracę?