W ostatnim odcinku pożegnaliśmy Benjamina, który nie zaaklimatyzował się w drużynie Agenta. Nie mógł sobie poradzić z tym, w jaki sposób potraktowała go grupa i krótko po emisji tego odcinka wdał się na Instagramie w ostrą dyskusję z Peją. Zobacz: Beniamin Andrzejewski zaczepia Peję: "Czyżby Pan P. widział we mnie Tede? KILO MUŁU i ARGUMENTY JASKINIOWCA"
Po odejściu nieznanego aktora atmosfera oczyściła się i wszyscy ruszyli do wykonywania kolejnych zadań. W pierwszym z nich uczestnicy zostali podzieleni na grupy i w lesie tropikalnym musieli odnaleźć konkretne rośliny. Dodatkowym utrudnieniem było to, że jedyna osoba, która wcześniej widziała rzeczy do odnalezienia miała zawiązane oczy, druga z nich nie mogła nic powiedzieć, a trzecia nic nie słyszała.
Zadanie rozemocjonowało Julkę Wróblewską, która z przejęciem krzyczała do mieszkańców, że poszukują m.in. "czyli pejpers".
Agent nie postarał się zbyt mocno, ponieważ na tym zadaniu udało im się zarobić 5800 złotych.
Druga rywalizacja odbyła się... w rzece. Na kamieniach postawiono kilkanaście skrzynek z tajemniczą zawartością. Kinga Rusin przekazała uczestnikom pęk kluczy, którego nie mogli rozdzielać. W ciągu 10 minut próbowali poznać zawartość jak największej ilości skrytek. Jak zwykle zamiast myśleć o pieniądzach, które trafią do wspólnej puli, woleli skupić się na poszukiwaniu jokerów.
Znalazłem jokera. Najpierw upewniłem się, że nikt nie patrzy - zdradził do kamery Tomasz Ciachorowski.
Podobnie jak w poprzednim odcinku i w tym zginęły pieniądze... Nikt nie przyznał się do schowania gotówki.
Uczestnicy nie mieli chwili na odpoczynek, ponieważ prowadząca postawiła przed nimi kolejny cel. Ich zadaniem było spędzenie nocy pod gołym niebem i rozpalenie ogniska, które musiało płonąć aż do rana.
Zamiast hotelu - namioty. Zamiast łóżek - karimaty - podsumowała zadanie Kinga.
Pierwsza trudność pojawiła się już przy rozstawianiu namiotów. Swoją nieporadność w tej kwestii próbował wytłumaczyć Peja. Nie jestem jakiś super biwakowym zwierzęciem, bo mnie nie było na takich plenerach kilkanaście lat - przyznał.
Tomasz, Michał i Peja postanowili wybrać się na wycieczkę do lasu, żeby zdobyć więcej drewna potrzebnego do utrzymania ognia. Piotrek nie poszedł z nimi. Mam mokre skarpetki - tłumaczył się. Tak naprawdę wolał zostać z kobietami, żeby ich pilnować.
Kiedy zapadła noc uczestnicy zmieniali się na wachcie przy ognisku. Peja mocno narzekał: Jak się nie wyśpię, to będę jutro dziki w ch*j.
Nocne rozmowy przy ognisku wpłynęły na uzewnętrznianie się. Julka Wróblewska pochwaliła się, że zaprzyjaźniła się z Lucy z Rancza. Uznała, że jestem trochę podobna do jej córki. Złapałyśmy dobry kontakt - wyznała zachwycona..
O dziwo, Ilona faktycznie komplementowała Julkę. Jest pchłą, ale nie taką szachrajką. Jest taką dziewczyną z sąsiedztwa, mega słodką - mówiła.
Agent uśpił czujność zawodników, ponieważ udało się im wykonać zadanie.
Niestety (?) w kolejnym odcinku nie zobaczymy już Julki Wróblewskiej. Wiadomość ta zasmuciła Ilonę, która strasznie się rozpłakała i nie mogła powstrzymać emocji z powodu utraty "córki". Podejrzewamy, że udawała, bo trudno nam sobie wyobrazić, żeby można było aż tak polubić młodocianą „aktorkę”, która śmiała się z przejechania lisa. Przypomnijmy: Rozbawiona Wróblewska pochwaliła się na Snapchacie, że... POTRĄCIŁA LISA! "Potrąciliśmy lisa! Bum, bum, bum!"