Barbara Bursztynowicz od dwudziestu lat wciela się w postać Elżbiety Chojnickiej w serialu Klan, co wymaga od niej głównie kunsztu w nalewaniu herbaty. W najnowszym wywiadzie dla Vivy aktorka broni swojego zawodowego wyboru i zapewnia, że ciągle ma wielki talent, chociaż w serialu tego nie widać.
Byłam bardzo wrażliwym i ambitnym dzieckiem - wspomina. Wtedy dzieci często bawiły się w wojnę. Nikt nie chciał być Niemcem, a ja byłam za dobrze wychowana, żeby się buntować. Dzieci strzelały do mnie z patyków, a ja zabita padałam na ulicę. Któregoś dnia udałam, że umarłam naprawdę. Tak sugestywnie to zagrałam, że dzieci uwierzyły. Wtedy zrozumiałam, że mam ogromną moc.
Skończyło się decyzją, by swoją moc spożytkować w Klanie.
Publiczność lubi mnie za rolę Elżbiety - broni się Bursztynowicz. Jest w ich domach pięć razy w tygodniu. Siła oddziaływania takiego serialu jest niewyobrażalna. Czasem lubię tę postać, ale bywam też nią zmęczona. Rola Elżbiety Chojnickiej odcisnęła takie piętno na moim życiu, że reżyserzy, producenci postrzegają mnie jak o tę postać z Klanu. Widzowie zresztą też. Wiem, że widzom jest przykro gdy mówię, że chciałabym zrezygnować.Też biorę ich zdanie pod uwagę. Często słyszę od ludzi na ulicy i podczas spotkań: "nasza Elunia". Dla pań jestem dobrą koleżanką, córką, albo nawet matką. Lubią mnie też dzieci. Ale nie chciałabym wciąż pytać: „Czy napijesz się kawy czy może herbaty” albo przytakiwać. W każdym dobrym serialu, filmie, sztuce teatralnej musi być konflikt. Nie chcę, by moja postać była tylko spolegliwa, ciepła. Ale serial na szczęście ostatnio ożył. Słyszę, że znowu jest interesujący. Wreszcie mam coś do zagrania.
Aktorka wspomina, że zanim ugrzęzła w Klanie, miewała także bardziej ambitne propozycje.
Stanisław Bareja poprosił mnie, żebym zagrała w jego filmie - ujawnia Bursztynowicz. Ale pani Aleksandra Śląska, która miała ogromny wpływ na moje zawodowe wybory, uważała, że ta rola nie zbuduje mnie artystycznie. Filmy Barei okazały się kultowe. Gdybym przyjęła tamtą rolę, pewnie wcześniej zaistniałabym publicznie. Jestem szczęśliwa, gdy pojawia się ciekawa propozycja. Z wielką przyjemnością gram w "Rannym ptaszku", jeździmy z tym spektaklem po Polsce. Małe miejscowości mają cudowną publiczność. Przeważnie jest to publiczność z Klanu...