Ostatni czas przyniósł Beacie Tadli więcej zawodów niż powodów do radości. O dziennikarce zrobiło się głośno nie tylko z powodu utraty pracy w Telewizji Polskiej z powodu "zmiany wizji", ale także przez medialne rozstanie z Jarosławem Kretem, który porzucił dziennikarkę w mało elegancki sposób - zwierzając się z nowego statusu związku w tabloidzie.
Zobacz: Kret sugeruje na wizji, że był ZARĘCZONY Z BEATĄ? "Ona miała jeden pierścionek, ale jej się rozpadł"
"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" - to powiedzenie doskonale opisuje sytuację Tadli. Przed wybuchem skandalu z Kretem, dziennikarka nie cieszyła się dużym zainteresowaniem mediów. Po jego wybuchu wszystko się zmieniło i Beata stała się częstym gościem programów rozrywkowych i chętnie udziela wywiadów. Ostatnio dziennikarka pojawiła się w Gwiazdach Cejrowskiego, gdzie szczerze opowiedziała o sytuacji, która miała miejsce na ramówce Polsatu. Zapytana o to, czy płakała przez Jarosława Kreta, odpowiedziała twierdząco:
To prawda, że płakałam na ramówce. Poinformowano mnie podczas wywiadu o słowach, które zostały wypowiedziane no i nie ukrywałam zaskoczenia, a potem płakałam z emocji. Razem byliśmy prawie pięć lat. Pamiętajmy o tym, że jest jakaś rzeczywistość medialna, jest sfera, w której się wypowiadamy, mówimy to, co chcemy. Czasem nam się coś wymknie i potem może tego żałujemy, ale jest też sfera prywatna, w której dzieją się historie, o których nie wszyscy muszą wiedzieć więc płakałam nie przez sferę medialną. Ja niczego w życiu nie żałuję. Wszystko czegoś uczy. Jeśli nawet tego nie wiem co chciałabym, to już na pewno wiem, czego nie chcę - przyznała szczerze.
Poza zwolnieniem z TVP i głośnym rozstaniem z Kretem, pojawił się w życiu Beaty Tadli jeszcze jeden, "niewygodny wątek". Sprawa dotyczy jej dorastającego syna, który chętnie pozuje do zdjęć z używkami, mimo, że nie ukończył 18. roku życia. Dziennikarka wzięła całą wina na siebie za jego zachowanie w sieci:
Mogę mieć pretensje do siebie, bo fotografuję się z nim, bo byłam z nim na okładkach i w wywiadach. To była kwestia czasu, że będą przeglądać jego profile w mediach społecznościowych. Oczywiście, nie jest mi dobrze z tym, że zamieszcza zdjęcia z papierosem. Wiedziałam o tym, że popala. Zawsze przestrzegałam go przed tym, że wszystko, co zamieścimy w sieci ma swoje konsekwencje, a ponieważ jest nieostrożny to stało się, jak się stało. Czasem zdarza się się sprawdzać, co on robi - mówi i jednocześnie przyznaje, że nie chciałaby mieć drugiego dziecka, ponieważ boi się, że... mogłoby być mniej kochane:
Chyba nie umiałabym już włożyć tyle cierpliwości w wychowanie kolejnego dziecka. Gdyby się pojawiło, to wiadomo, że pokochałabym je. Kiedyś zastanawiałam się, czy potrafiłabym tak samo kochać, być cierpliwą, i włożyć tyle zaangażowania zwłaszcza w tych pierwszych latach życia. Bałabym się, że to drugie dziecko mogłoby być mniej kochane.