Marian Opania należy do tych aktorów, którzy nie łapią wszystkiego, co popadnie. Aktor, który niedawno obchodził 75. urodziny nadal sporo gra w teatrze, głównie w warszawskim Ateneum, z którym jest związany od lat. Nie stroni też od seriali telewizyjnych.
Widzowie Prawa Agaty docenili go za rolę Andrzeja Przybysza, ojca głównej bohaterki, zaś fani serialu Na dobre i na złe pokochali postać doktora Zyberta w jego interpretacji.
Jednak Opania nie pojawia się w serialach zbyt często. Jak tłumaczy, chodzi o względy finansowo - ambicjonalne. W rozmowie z Super Expressem wyjaśnia, że po prostu honor nie pozwala mu w finansowych negocjacjach rywalizować z mało znanymi aktorami bez dorobku.
W takiej sytuacji, jak ujawnia, woli w ogóle nie zagrać i nie zarobić. Albo wystąpić za darmo, dla przyjemności, jak w Uchu prezesa, gdzie wcielił się w seniora rodu Morawieckich.
Jestem tak skonstruowany psychicznie, że nie wchodzę w żadne układy. Nie lubię komuś włazić w …, ani chodzić na jakieś próbne zdjęcia, castingi. Nie, nie, nie! - tłumaczy aktor, który w swoim dorobku ma ponad 150 ról, licząc dubbing. Jak mnie będą chcieli, to mnie wezmą. Poza tym jestem nieco droższy niż młodzi, w związku z tym bierze się tańszych. Może nie jestem lepszy, ale nie mogę występować za stawki młodzieżowe w jakimś filmie czy serialu, w związku z czym mam jakąś barierę nieprzekraczalną. Nie mam zamiaru się targować: "Dacie tyle, proszę bardzo. Nie, do widzenia". Chcę teraz robić to, co mnie tak naprawdę pasjonuje, stawiać sobie coraz trudniejsze zadania".