Julia Wróblewska to przykład celebrytki, dla której lepiej by było nie mieć dostępu do Internetu. Być może wtedy nie dowiedzielibyśmy się, że jest osobą, dla której farbowanie włosów jest ważniejsze od pogrzebu kolegi z planu, a przejechanie lisa uważa za dobry "żart". W swoich relacjach w mediach społecznościowych Julia niemal co chwilę udowadnia, że bycie rezolutnym dzieckiem nie zawsze przekłada się na bycie jeszcze bardziej inteligentnym dorosłym.
Ostatnio Wróblewska wywołała zamieszanie zdjęciem z komunii świętej, na której internauci nie mogli dopatrzyć się lewej stopy. Obserwatorzy szybko oskarżyli ją o manipulowanie fotografią w programach graficznych.
Julka próbuje co prawda robić dobrą minę do złej gry, ale widać, że mocno ją rozdrażniło to, że zauważono jej wpadkę. Na Insta Stories opublikowała kilka filmików, na których próbuje przekonywać, że śmieszą ją negatywne komentarze.
Jezu, właśnie czytamy te posty dalej i mamy taką bekę... Jezus, ale wpadka, stopa mi się schowała pod trawę i wygląda jak Photoshop! - próbowała ironizować celebrytka. Po prostu jestem tak załamana, że potnę się mydłem w płynie i skoczę z dywanu na podłogę. Seriously?
Julka nagrywała filmiki leżąc na łóżku ze swoim kolegą, vlogerem o pseudonimie Kosper. On też skomentował "aferę".
Są ludzie, są parapety... - skwitował.
Julia postanowiła pouczyć wszystkich, że zamiast jej nieudolnymi przeróbkami graficznymi, powinni się zająć "prawdziwymi problemami".
Są dużo ważniejsze problemy na świecie i w Polsce niż to, czy moja stopa była przerabiana w Photoshopie czy nie. Naprawdę można by było zająć się czymś ważniejszym, a moja stopa ma większe zasięgi niż wiele ludzi z problemami. Tak że świetnie, świat zmierza w dobrą stronę, naprawdę - powiedziała 19-latka.
Udało jej się przekonać Was, że wcale się nie przejęła wpadką?