Dariusz K. który w lipcu 2014 roku pędząc z niedozwoloną prędkością swoim luksusowym BMW ulicami Ursynowa potrącił śmiertelnie 63-letnią kobietę wracającą z wizyty u wnuków, poniesie wreszcie karę. Jak zeznali świadkowie, celebryta był tak naćpany, że sprawiał wrażenie jakby nie rozumiał, co właściwie zaszło. Nie próbował nawet udzielić pomocy śmiertelnie rannej kobiecie. Jak w toku śledztwa wyjaśnili biegli, Dariusza K. znieczuliła kokaina wciągnięta godzinę do półtorej przed wypadkiem.
Celebryta długo migał się od więzienia, powołując się na kłopoty zdrowotne, w tym związane ze zdrowiem psychicznym oraz... uzależnienie od narkotyków.
W końcu jednak trafił za kratki. Babcia Dariusza K. 87-letnia Zofia Swoboda odetchnęła z ulgą, że wnuk wreszcie będzie miał szansę odpokutować nieszczęście, które spowodował. Jak sama wyznała, nie ma wobec niego wiele wyrozumiałości, zwłaszcza po tym, gdy udając, że się za nią stęsknił, złożył jej wizytę tylko po to, żeby ją okraść: Dariusz K. OKRADŁ WŁASNĄ BABCIĘ?! "Pożyczyłam mu 20 tysięcy. Nie oddaje, a skąd!"
Jak wyznała pani Zofia, z całej rodziny tylko Edyta i Allan interesują się jej losem.
Odwiedziła mnie w tamtym roku z prawnuczkiem, a Darek nie, choć był długo na wolności - ujawniła babcia celebryty. Darek w ogóle się mną nie interesuje, od kiedy nie jest z Edytą. W nim nie ma już instynktów rodzinnych i odruchów człowieczeństwa. Edyta powiedziała: "Babciu, ja cię zabiorę do siebie, do USA".
Ponieważ jednak pani Zofia jest zbyt schorowana na tak daleką podróż, Edyta zaprosiła ją do Opola na festiwal, który, o ile prezes Jacek Kurski znów czegoś nie sknoci, ma szanse odbyć się na początku czerwca.
Pani Zosia zawsze chciała zobaczyć Edytę na scenie - ujawnia znajomy rodziny w rozmowie z Faktem. Jest wzruszona.