Odkąd w listopadzie 2017 roku wyszło na jaw, że jeden z najsłynniejszych producentów filmowych, Harvey Weinstein, molestował seksualnie co najmniej kilkadziesiąt (!) kobiet, oblicze amerykańskiego - i nie tylko - show biznesu znacznie się zmieniło. Przestano zamiatać podobne przypadki pod dywan, a nazwiska seksualnych agresorów trafiły na pierwsze strony. Taryfa ulgowa skończyła się także dla Morgana Freemana, którego w ostatnich dniach aż osiem kobiet oskarżyło o molestowanie. Sprawę ujawniły reporterki telewizji CNN, które przez wiele miesięcy prowadziły dziennikarskie śledztwo.
Choć zeznania poszkodowanych brzmią wiarygodnie, nie brakowało głosów, że popularny i lubiany aktor stał się ofiarą "polowania na czarownice". Najnowsze dowody rozwiewają jednak wątpliwości co do jego winy.
W piątek do mediów trafiło nagranie, na którym słychać jak Freeman pozwala sobie na niestosowne komentarze pod adresem dziennikarki Entertainment Tonight, Ashley Crossan. Ich spotkanie miało miejsce w 2016 roku, przy okazji premiery filmu Londyn w ogniu.
Masz męża? - zapytał natychmiast po przywitaniu się aktor.
Umawiasz się ze starszymi facetami? - dopytywał.
Po wywiadzie dziennikarka uścisnęła jego dłoń, mówiąc że miło było go poznać, co również skomentował z podtekstem.
Dla mnie to była jeszcze większa przyjemność, spójrz tylko na siebie - powiedział.
Kolejna dziennikarka, Janet Mock wspomina, że podczas wywiadu w 2015 roku Freeman także zaczepiał ją w niestosowny sposób.
Nie wiem, jak ty to robisz... Masz sukienkę do połowy uda, a siadasz naprzeciwko mnie i krzyżujesz nogi - mówił.
Mock, która jest też pisarką i aktywistką LGBT, poczuła się potraktowana przedmiotowo.
Mężczyźni, którzy mają władzę myślą, że wszystko należy do nich, w tym ciała kobiet. Byłam głęboko rozczarowana, że ktoś, kogo szanowałam, czuł się wystarczająco komfortowo, żeby powiedzieć coś takiego i patrzeć na moje ciało zanim jeszcze spojrzy mi w oczy - mówi dziennikarka.
Myślicie, że ta afera zakończy karierę 80-letniego aktora?