Louis Vuitton to jedna z najbardziej luksusowych (i najchętniej podrabianych) marek na świecie. Francuski dom mody został stworzony w roku 1854 przez rzemieślnika i przedsiębiorcę Louisa Vuittona, który produkował ekskluzywne torby i bagaże. Produkty opatrzone charakterystycznym monogramem LV do dziś generują gigantyczne zyski. Nic dziwnego, że właściciele marki robią wiele, aby nadal była ona synonimem luksusu i prestiżu. Z pewnością prestiżowe nie jest jednak przerywanie pokazu z powodu deszczu, co zdarzało się już niektórym markom. Aby uniknąć takiej kompromitacji, Louis Vuitton sięgają po najbardziej nietypowe metody. Okazuje się, że do pracy przy ostatnich pokazach firma zatrudniła... szamana, który miał zaklinać pogodę.
Jak twierdzą informatorzy Page Six, marka już wcześniej współpracowała z szamanem. Mężczyzna odpędzał deszcz m.in. podczas pokazów w Rio de Janeiro i Kioto. W pewnym momencie szefostwo uznało jednak, że to niepotrzebny wydatek i wykreśliło guślarza z budżetu.
Kierownictwo stwierdziło, że to głupota i zerwało z nim współpracę - mówi źródło Harper’s Bazaar.
Ostatnio jednak uznano, że ryzyko zaskoczenia przez deszcz jest zbyt duże. Do kierownictwa przemówiła porażka konkurencji - niedawny pokaz Diora w Chantilly we Francji opóźnił się, gdy nagle wszystkich zaskoczyła ulewa. Właściciele Louis Vuitton postanowili więc, że szaman musi pracować przy najnowszych pokazach mody niedaleko Antibes.
Efekty współpracy marki z szamanem już widać. Ostatni pokaz był bardzo udany, pogoda dopisywała przez cały wieczór, a ubrania zadowolonych gości pozostały suche. Sprawa odbiła się echem w mediach.
Vuitton wynajął szamana, aby powstrzymać deszcz i najwyraźniej mu się udało (słyszałam, że dokonał tego całując drzewa), ponieważ nie padało aż do końca show - napisała na stronie Vogue.com stylistka Kate Young.