W zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że gorliwy katolik, chętnie nauczający innych o moralności i grożący "wyrzucaniem na pysk" poseł Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Pięta miesiącami prowadził podwójne życie. Konserwatysta, publicznie deklarujący przywiązanie do rodzinnych wartości, miał na boku romans z dużo młodszą kobietą, której obiecywał sześcioro dzieci i posadę w spółce skarbu państwa.
Początkowo kobieta próbowała ukryć swoją tożsamość i w pierwszym artykule Faktu wystąpiła jako Joanna. Szybko jednak została rozpoznana.
Jak donieśli mi znajomi, Pięta od razu poleciał po pomoc do kolegów od wizerunku - ujawnia w wywiadzie dla tabloidu. Chciał się ratować moim kosztem. Od razu wywalili na pierwszej stronie moje zdjęcia z sesji z tytułem "Modelka oskarża". Stereotyp: "rozbierała się do zdjęć, więc jest kobietą lekkich obyczajów". Wiedziałam że to mi grozi, ale skala hejtu mnie poraziła. Wielu ludzi, którzy publicznie popierali "dobrą zmianę", teraz robi ze mnie dziwkę. Wprost *pisali, że wskoczyłam do łóżka i Pięcie, i innym politykom PiS. *
Uwiedziona przez posła Piętę Izabela Pek nie ukrywa, że od dawna sympatyzuje z PiS-em. Możliwość współpracy z jednym z posłów uwielbianej partii uznała za wielki zaszczyt.
Byłam z PiS od początku. Prezesowi PiS poświęciłam najwięcej miejsca w pracy magisterskiej - wspomina w Fakcie. Uważałam, że to Jarosław Kaczyński powinien kandydować, ale zmieniłam zdanie jak poznałam Andrzeja Dudę. Oczarował mnie. Patrzyłam, jak porywa tłumy. Nigdy tej fascynacji nie ukrywałam. Ale nikt mnie nie nasłał ani na niego, ani na Piętę, ani na PiS. Wypatrzył mnie, zadzwonił, dużo o mnie wiedział. Zaproponował współpracę. Mówił, że skoro znam środowisko Trójmiasta, to mogę się dowiedzieć czegoś w sprawie Amber Gold. 4 maja przyjechał do Gdyni. Zapytał, czy możemy pojechać od razu nad morze, że to jego pierwszy taki spacer od lat. Szybko skracał dystans. Po kilku godzinach już byliśmy po imieniu. Chyba wtedy pierwszy raz *pomyślałam, że fajnie byłoby mieć takiego faceta. *
Pięta szybko namówił ją na zwierzenia. Zorientował się, że słabym punktem kobiety jest marzenie o domu i dzieciach. Jak wspomina Izabela Pek, wykorzystał to, żeby zaciągnąć ją do łóżka.
Zapraszał, bym przenocowała z nim w hotelu sejmowym - ujawnia kobieta. Stanowczo odmówiłam, tłumacząc, że nie jestem zainteresowana romansem. Zażądałam, by znalazł mi jakiś nocleg. Nadąsany zamówił taksówkę. Już wtedy opowiadał mi, że jego małżeństwa praktycznie nie ma. A gdy ja się otworzyłam i zdradziłam, że marzę o rodzinie i dzieciach, uczepił się tego. I tym mnie zdobył. Całe życie szukałam faceta, który się mną zaopiekuje, zatroszczy... Nie chciałam iść do żadnych spółek. To on się upierał, a teraz się tego wypiera! Chciałam być urzędniczką. Zarabiać ze 3500 zł i móc wyjechać z Gdyni do Warszawy. Takie miałam przyziemne marzenia. I tak najważniejsze było mieć dzieci. Pięta wysłał mnie nawet do ginekologa, żebym sprawdziła czy jestem na to fizycznie gotowa!
Niestety, Pięta znudził się nią po kilku tygodniach seksu. Myśl o ujawnieniu hipokryzji polityka, który publicznie opowiada o wartościach rodzinnych, a po cichu je łamie, kiełkowała u Izabeli powoli. W końcu kobieta zdecydowała się ujawnić prawdę.
Jeszcze na początku sierpnia byliśmy na spacerze w Warszawie. Ale potem przestał się odzywać - wspomina kobieta. Nagle nie miał czasu. Odpowiedzi były zdawkowe. Że za kilka dni przyjedzie, że zapracowany... Czułam, iż wymyka się moja szansa na nowe życie, na dzieci... Nie chciałam jeszcze przyznać się sama przed sobą, że dałam się wykorzystać jak nastolatka. Zaniedbałam własną pracę zarobkową, żeby mu dogodzić, nie zawieść, być na każde zawołanie. Miałam ochotę go rozszarpać tak, jak on poszarpał moje marzenia i rozbudzone przez siebie pragnienia!
Jednak nie zrobiłabym tego, gdyby mnie nie sprowokował wypowiedziami publicznymi o "swoim domu" i wartościach rodzinnych. Wciskał mi przez miesiące, że choć jesteśmy od siebie z dala, to jestem jedyna, że sypia w samochodzie, w biurze. Nie mogłam dłużej znieść tej podłości. On był w moim domu. Przedstawiłam go mojej mamie, a on roztaczał i przed nią wizje naszej wspólnej przyszłości. Zapewniał ją, że się mną zaopiekuje, że ma się o nic nie martwić. Staszek Pięta sprzedał mnie dwa razy. Wolę nie mówić, co teraz czuję. Nie mogłam dłużej milczeć.