Robert Lewandowski od kilku miesięcy jest krytykowany przez niemieckie media za to, że podczas meczów Bayernu zachowuje się tak, jakby klubowi i kibicom robił wielką łaskę. Biorąc pod uwagę, że właśnie swoim obecnym szefom zawdzięcza awans do eksluzywnego, a zarazem bardzo nielicznego grona najlepiej zarabiających piłkarzy Bundesligi, z pensją 15 milionów euro rocznie plus premie i bonusy, wielu osobom strojenie fochów w tej sytuacji wydaje się jednak nie na miejscu.
Zwłaszcza że Robert do Bayernu przeszedł z klubu Borussi Dortmund, którego władze jasno mu zakomunikowały, że nie wyobrażają sobie sytuacji, by Polak zarabiał więcej, a nawet tyle samo co Niemiec, więc tym bardziej powinien docenić obecne luksusy.
Niestety, Robert nie miał głowy do doceniania, bo, podobno pod wpływem ambitnej małżonki, poczuł się już jedną nogą w Realu Madryt, gdzie mógłby grać z piłkarską śmietanką świata. Albo przynajmniej obserwować ich z ławki rezerwowych. Lewandowskiej też się podobno marzył cieplejszy klimat, rauty na królewskim dworze i ploteczki z królową Letizią.
Dla realizacji tego planu Robert zwolnił swojego wieloletniego menedżera Cezarego Kucharskiego i powierzył swoją karierę Piniemu Zahavi. Ten zaś wycenił wartość transferową Lewandowskiego na 150 milionów euro.
No i przed mundialem rzeczywiście mogło się wydawać, że jest tyle wart. Niestety, po meczach z Senegalem i Kolumbią ciężko będzie znaleźć chętnych.
W ostatnich latach wyciskaliśmy nie 100, a 120 procent - tłumaczył Lewandowski na konferencji prasowej. Dawaliśmy wiele satysfakcji.
Rzeczywiście, na Euro dwa lata temu wszyscy starali się jak mogli. Brutalna prawda jest jednak taka, że przyczyną wysokiej formy zawodników w tamtym turnieju były prowadzone przez nich zaawansowane negocjacje z europejskimi klubami. Kamil Glik dogadywał się z Monaco, Grzegorz Krychowiak z Paris Saint-Germain, Arkadiusz Milik z Napoli, a Maciej Rybus z Lyonem. Nie mogli pozwolić sobie na zniżkę formy i utratę wymarzonych kontraktów.
Jednak po tym co wszyscy, z Robertem włącznie, zaprezentowali na mundialu, raczej nikt się na nich nie połaszczy, a Real Madryt ma akurat w kim wybierać.
Chciał użyć mundialu jako odskoczni do wielkiego transferu z Bayernu - kpią z Lewandowskiego niemieckie media. Teraz może się cieszyć, że ma kontrakt z Bayernem do 2021 roku.
Cóż, krótko po publikacji wyszło na jaw, że niemieccy kibice też jakoś nie mają powodów do radości...