Pochodzący z Legnicy Paweł Mikołajuw znany jako Popek to idol gimnazjalistów z pociętą (bynajmniej nie w walce, a w salonie tatuażu) twarzą, który szczyci się tym, że do niedawna był ścigany europejskim nakazem aresztowania oraz kradł portfele w Niemczech. 39-latek od początku pielęgnuje wizerunek "gangstera" i człowieka żyjącego na krawędzi. Jako raper słynie głównie z grafomańskich, wulgarnych tekstów, w których odnosi się przeważnie do imprez i narkotyków.
W ostatnim czasie, na oczach widzów Tańca z Gwiazdami, przeszedł wielką wizerunkową metamorfozę. W programie opowiadał o miłości do córki i partnerki oraz epatował swoją "wrażliwą naturą" i "dobrym sercem".
"Król Albanii" na wpatrzonych w niego, zagubionych nastolatkach dorobił się pokaźnej fortuny, z którą bardzo lubi się obnosić. Pomnaża ją zresztą, rozkręcając kolejne biznesy.
Niestety, część ciężko zarobionych pieniędzy musiał właśnie oddać fiskusowi. Na Instagramie zamieścił film z wyprawy do urzędu skarbowego, w którym zostawił... 65 tysięcy złotych. W pierwszej części relacji zatytułowanej "fu*k podatki" Popek w dziurawym dresie i ze złotym łańcuchem na szyi przemawia do fanów siedząc w samochodzie.
Siemanko, dzisiaj mam słaby dzień, jestem przed urzędem i muszę zapłacić 65 tysięcy. A myślałem, że załatwi mnie show biznes, wóda i koks. Show biznes, wódę i koks ogarnąłem, ale wydaje mi się, że zabiją mnie podatki. Dzisiaj płacę 65 tysięcy i nie wiem za co, w urzędzie też nie wiedzą, ale muszę zapłacić - wyznał, filmując masywne pliki banknotów.
Następnie akcja przeniosła się do urzędu, gdzie pani w okienku przeliczyła, czy kwota się zgadza. Mimo że rozstanie z taką ilością pieniędzy musiało być dla Popka bolesne, raper nie zapomniał o dobrych manierach i z uśmiechem życzył urzędniczce "miłego dnia".
Wzorowy obywatel?