Ogromna samotność, jaka towarzyszy wielkiej sławie to problem znany nie od dziś. Życie w Hollywood pod osłoną blichtru i dużych pieniędzy to tak naprawdę walka z uzależnieniami, molestowaniem seksualnym oraz nieszczęśliwe związki i fałszywe przyjaźnie. Demony popularności najmocniej dotykają tych, którzy karierę zaczynają w bardzo młodym, a nawet dziecięcym wieku. Przekonał się o tym Justin Bieber, który w wieku zaledwie 24 lat ma już na swoim koncie załamanie nerwowe i odwyk.
Poważne problemy ma też Demi Lovato. Celebrytka zaczęła karierę mając zaledwie 15 lat i bardzo szybko zaznała smaku światowej popularności. Lovato uzależniła się od substancji psychoaktywnych, w tym heroiny. We wtorek dowiedzieliśmy się, że piosenkarka została przewieziona do szpitala w związku z przedawkowaniem tego narkotyku:
Wokalistka od dawna walczyła z uzależnieniem, a dziś okazuje się, że były wokół niej osoby, które miały świadomość tego problemu. Przyznała się do niej Iggy Azalea, która twierdzi, że czekała, aż Demi "sama przyzna się fanom":
Wiedziałam o tym, jako bliska przyjaciółka. Tak więc naprawdę chciałam, by to ona sama powiedziała to fanom. To nie moja sprawa, aby powiedzieć przyjaciółce "musisz się przyznać" - twierdzi w rozmowie z ET.
Specyficzną formę pomocy Demi otrzymała też od swoich "przyjaciół", których feralnego wieczora zaprosiła na imprezę do swojej posiadłości. Jak udało się ustalić TMZ, zaproszeni goście przynieśli ze sobą Narcan - lek niwelujący działanie twardych narkotyków na wypadek, gdyby Lovato przedawkowała... Gdy zaś ich obawy potwierdziły się, goście zniknęli jeszcze przed przyjazdem karetki.
Wszyscy, którzy byli z nią tamtej nocy i nazywają się jej przyjaciółmi, powinni brzydzić się samych siebie. To chore! - skomentował sprawę Mike Manning, kolega wokalistki.
Demi odepchnęła od siebie prawdziwych przyjaciół, a ci, którzy są teraz wokół niej, nie są nimi - twierdzi źródło magazynu People. Ci ludzie imprezowali z nią całą noc, mieli przy sobie Narcan, byli przygotowani na taką sytuację - dodaje.