W latach 90. Andrzej Krzywy i Marek Kościkiewicz występowali wspólnie pod szyldem De Mono. Ich piosenki grały wszystkie stacje radiowe, a każdy kolejny utwór szybko stawał się hitem. Niestety, pomiędzy głównym autorem repertuaru a wokalistą grupy wywiązał się konflikt, który zaowocował odejściem Kościkiewicza z zespołu i rozpoczęciem przez niego solowej kariery.
Ten ruch, choć z pozoru miał sprawę załatwić, tylko ją zaognił. Odejście Kościkiewicza z De Mono wywołało w efekcie spór o prawo do posługiwania się nazwą zespołu. Andrzej Krzywy rościł sobie prawo do wyłącznego występowania pod szyldem De Mono, na co Kościkiewicz z racji tego, że jest autorem 80 procent piosenek i kompozycji, nie mógł przystać.
Zobacz: Krzywy kpi z Kościkiewicza!
Po 10 latach sąd oddalił powództwo Krzywego i Kubiaczyka o zablokowanie Kościkiewiczowi prawa do występów pod nazwą De Mono. Sędzia przyznała, że to Marek Kościkiewicz był liderem i założycielem zespołu, a także że to on jest odpowiedzialny za wykreowanie zespołu od początku do końca:
Nie budzi wątpliwości sądu, że Marek Kościkiewicz był największą indywidualnością wśród jego pierwotnych członków. On miał wizję artystyczną i konsekwentnie ją wdrażał. On nadał temu zespołowi brzmienie i rozpoznawalny styl. Pozostali członkowie wpisywali się w ten styl i swoim wkładem artystycznym przyczyniali się do sukcesu zespołu - powiedziała sędzia.
Niestety, to wciąż nie rozwiązuje kwestii nazwy zespołu. Joanna Korzeń przyznała, że zarówno Kościkiewicz, jak i Krzywy mogą koncertować pod nazwą De Mono.
Myślicie, że to koniec tej sprawy?