Nowy kontrakt reklamowy Małgorzaty Rozenek niespodziewanie wywołał spór ideologiczno-ekologiczny dotyczący branży kosmetycznej. Wszystko zaczęło się, gdy Joanna Krupa stwierdziła, że rzeczona firma testuje kosmetyki na zwierzętach. Prawda leży jednak po środku: oficjalnie takich testów nie ma, ale na przykład Chińczycy wymagają, by wszystkie kosmetyki zza granicy przechodziły badania na zwierzętach, bo to ma służyć "bezpieczeństwu".
Przyjrzeliśmy się branży kosmetycznej i szumnym deklaracjom celebrytek, które rzekomo nie przykładają ręki do krzywdy zwierząt. Prawda jest jednak brutalna: od skórzanych torebek przez sztuczne rzęsy (produkowane często z norek) do wegańskich czy wegetariańskich "kosmetyków cruelty-free", które sprzedawane są w plastikowych opakowaniach - nas wszystkich dotyczy wykorzystywanie zwierząt. Nieważne czy kupujemy kosmetyki w Biedronce czy w butiku Yves Saint Laurent.
Zobaczcie: Krupa też reklamowała marki, które testują kosmetyki na zwierzętach? Co z Kożuchowską i Herbuś?
Wygląda na to, że nasz artykuł dotarł do Joanny Krupy, która postanowiła nam odpowiedzieć. Odczytujemy to jako sukces, bo Dżoana przyznała na Instagramie, że sama kiedyś reklamowała kosmetyki testowane na zwierzętach. Czyli robiła dokładnie to, co teraz wytyka innym.
Nie wszyscy jesteśmy Matką Teresą, ja też nie jestem aniołem. Zawsze będę robić jakieś błędy w życiu, ale jak będę mogła coś rozgłaszać, to będę to robić do końca życia - zaczęła swoje tłumaczenia, które szybko przekuła w osobisty sukces:
Jestem pod ogromnym wrażeniem wszystkie mesendżes co odbieram, że otworzyłam wam oczy na firmy, które testują kosmetyki na zwierzętach. Niestety żyjemy w takich czasach, że kasa jest ważna i takie firmy kłamią i nie powiedzą prawdy.
Niestety, Joanna nie potrafiła przyznać się do błędu bezpośrednio, tylko zasugerowała, że jesteśmy opłacani przez tę czy inną firmę kosmetyczną, które teraz wyciąga brudy z jej życiorysu... To faktycznie jeden z najpopularniejszych zarzutów, jaki pojawia się właściwie pod każdym naszym artykułem.
Widzę, że ta jedna firma próbuje przekupywać tabloidy, że ja kiedyś użyłam czy promowałam... Ta firma próbuje znaleźć dziurki w moim życiu... - mówiła Joanna.
Asiu i Wy, Drodzy Czytelnicy, umówmy się: gdyby faktycznie ktokolwiek nam płacił, to chyba nie pracowalibyśmy w Pudelku, tylko byli na wiecznych wakacjach sponsorowanych przez wszystkich dookoła? Mamy przecież tylu wrogów, że każdy chciałby "wysłać nam przelew". Wciąż czekamy na te miliony. Po drugie, naprawdę znamy większe brudy z życiorysów gwiazd niż reklamowanie tego czy owego i kiedy przyjdzie na to czas, "przelewy" nie powstrzymają nas od odpowiednich publikacji.
Był taki czas, że może byłam naiwna, ale teraz jest teraz - powiedziała Krupa. Zawsze ufałam na stronach internetowych jak pisali [że nie testują kosmetyków na zwierzętach - przyp. red.], ale odkąd się dowiedziałam, że to nieprawda, mam kontakt z PETĄ - zakończyła swój wywód Joanna.
Dziękujemy. Może trzeba było tak od razu?