W drugim odcinku Ślubu od pierwszego wejrzenia widzowie poznali wreszcie Anitę - kandydatkę na żonę dla Adriana, który był bohaterem poprzedniego odcinka.
Przypomnijmy: Nowa edycja "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Pan młody o swoich wymaganiach: "Przyszła żona nie może mieć ZĘBÓW KONIA"
Anita jest utytułowaną tancerką i choreografką. Od dziecka trenowała taniec, studiowała też psychologię, ale ostatecznie to pasja stała się jej zawodem. Ekspertom zaimponowała swoją "gotowością na szczęście". Byli jednak zdziwieni, że tak atrakcyjna kobieta nie znalazła dotąd partnera.
Nie bardzo mam okazję poznawania ludzi - tłumaczyła. Szczerze marzę o prawdziwej miłości, głębokiej relacji i rodzinie.
Dla Anity najważniejsze było, aby przyszły mąż rozumiał jej pasję do tańca i sam miał jakieś zainteresowania.
Wszystko mi jedno, czy by siedział w piwnicy i sklejał modele, czy grałby na gitarze, może też hodować ślimaki- powiedziała wyrozumiale. Ważne, żeby miał jakąś pasję.
Wizytę Anicie złożył psycholog Piotr Mosak. W trakcie rozmowy pytał ją m.in. o to, czy jako artystka potrafi wymienić uszczelkę w kranie i czy ma sztuczne rzęsy. Gdy już ustalił tak podstawowe fakty, przekazał jej informację o tym, że eksperci znaleźli dla niej męża. Tancerka zareagowała śmiechem i niedowierzaniem.
Jestem bardzo szczęśliwa, podekscytowana, serce mi wali - przyznała.
Niestety szczęście zburzyła reakcja jej rodziców, którzy odmówili udziału w "eksperymencie", bo nie chcieli być filmowani. Suknię ślubną Anita musiała więc mierzyć sama. Brak wsparcia mocno ją podłamał. Z pomocą przyjechała nowa pani psycholog Magdalena Chorzewska.
Najpierw się strasznie rozpłakałam, pół dnia przesiedziałam w łazience, zostałam z tym sama - wyznała kandydatka na żonę.
Pani psycholog poradziła jej, żeby w chwilach paniki wykonywała ćwiczenia oddechowe.
W końcu nadszedł dzień ślubu. Do samochodu Anita wsiadła z wałkami na głowie, po drodze zaczęła płakać.
Chyba nie będę mogła tego zrobić - mówiła.
Aby złagodzić nieco stres, popijała szampana "z gwinta". W końcu mocno spóźniona dojechała na miejsce.
Niech się po prostu dzieje. Piękny, śnieżny ślub - powiedziała, schodząc w szpilkach po oblodzonych schodach.
Trochę zmartwiły ją rejestracje samochodów z Pomorza.
ZS - Szczecin, pozamiatane, dziękuję bardzo - stwierdziła rozczarowana.
W sali czekał już nią zestresowany Adrian. Pewnie bał się, że kandydatka będzie miała "zęby konia". Na szczęście świadek, który jako pierwszy zobaczył Anitę, dał mu znać, że eksperci się postarali.
Petarda! - ocenił.
Po chwili Adrian mógł już sam stwierdzić, czy przyszła żona spełnia jego wygórowane wymagania. Z pierwszej reakcji można było wywnioskować, że jest zadowolony.
Jeszcze brakowało tylko korony i księżniczka przyszła. Uśmiechem zabija, spojrzeniem przeszywa na wylot - cieszył się.
Siedząc obok Anity, pan młody zerkał na nią nieśmiało i inicjował kontakt fizyczny. Ona wydawała się nieco zdystansowana.
Podoba jej się inny typ mężczyzn, bo woli brunetów - wytłumaczyła koleżanka panny młodej.
Mimo to, tancerka nie uciekła z własnego ślubu, ale nie zdecydowała się na przyjęcie nazwiska męża.
Babcia Adriana jest zdania, że eksperci dobrze dobrali kandydatkę dla jej wnuka.
On właśnie lubi takie dziewczyny z temperamentem, szczupłe, wysokie... Widzę, że jest zadowolony - powiedziała.
Myślicie, że "z tej mąki będzie chleb"?
Ślub od pierwszego wejrzenia możecie oglądać w poniedziałki o 22:30 całkiem za darmo na WP Pilot. Wystarczy kliknąć tutaj.