W niedzielę, 26 sierpnia media obiegła wiadomość o samobójczej śmierci Leszka Millera juniora przez powieszenie. W tym czasie córka Lecha, Monika, znajdowała się na wakacjach z dziadkiem, czyli byłym premierem III RP.
Spekulacje o śmierci syna słynnego polityka wciąż nie cichną, a na wierzch wychodzą coraz to nowe fakty dotyczące tajemniczych okoliczności przykrego zajścia. W rozmowie z portalem wSensie.pl Monika Miller wyznała, że mimo, iż nie miała najlepszych stosunków z ojcem, po jego odejściu zdała sobie z dramatu, jaki musiał przeżywać jej tata.
Moja babcia mówiła mi, że znalazła kasetkę schowaną na półce w pokoju taty - powiedziała Monika. W środku znajdowały się zdjęcia moje i mamy oraz moje rysunki z dzieciństwa. To wystarczająco dużo, by zrozumieć.
Miller wyjawiła też, że partnerka ojca zabroniła mu kontaktu z byłą żoną i koleżankami, przyznając, że w ciągu ostatnich pięciu lat widywała Leszka juniora sporadycznie i jedynie u dziadków, a do jego domu miała zakaz wstępu.
Według informacji portalu, po otrzymaniu informacji o śmierci syna, były premier z żoną zażądali od pani Katarzyny, partnerki Leszka juniora, natychmiastowego opuszczenia jego domu w Konstancinie.
Leszek stracił możliwość decydowania o sobie samym. Był dla niej pewnego rodzaju skarbonką, banknotem - wyjawiła Irena Miller, była żona zmarłego Lecha. Chciałabym tylko, żeby prawda o jego horrorze wyszła kiedyś na jaw; żeby jego znajomi, którzy byli obok, nie milczeli.
Podobno, mimo zaręczyn, Leszek Miller nie chciał się zgodzić na ślub z Katarzyną. Według nieoficjalnych informacji skłócona rodzina poprosiła jego partnerkę, aby nie pojawiała się na pogrzebie, jednak ta nie zastosowała się próśb i przybyła na uroczystość.
Narzeczona Leszka postanowiła ustosunkować się do zarzutów i opowiedziała Super Expressowi swoją wersję wydarzeń z dnia, w którym odnalazła martwego partnera.
To było najgorsze, co mnie w życiu spotkało - powiedziała. Zastać tak osobę, którą się kocha. To było koło 11-12 w południe. Spałam na dole, bo mieliśmy sprzeczkę, a on był wtedy u góry. Byliśmy zgraną parą, sprzeczki zdarzają się każdemu. To nie powód do takiego kroku. Według niej dramat rozegrał się przez wieloletnią depresję jej partnera.
Ojciec zmarłego przyznał, że Katarzyna była ostatnią osobą, która widziała Leszka i zasugerował, że w ich związku nie działo się najlepiej."Coś między nimi musiało się stać, co pchnęło syna do tej straszliwej decyzji".
Zadzwoniłem sam do partnerki syna, żeby to potwierdzić. Natychmiast wróciliśmy do Warszawy. Chcieliśmy też jak najszybciej zobaczyć syna. Coś się tam wtedy musiało stać... - dodał.
Na koniec były premier zapewnił, że gdyby przeczuwał, że z synem dzieje się coś niepokojącego, nigdy nie poleciałby na wakacje. Przyznał też, że zarówno on, jak i partnerka syna złożyli zeznania na policji i jest prowadzone szczegółowe śledztwo.
Ja sobie tego nawet nie wyobrażam, nie chcę wyobrażać - stwierdził. Prokuratorzy nie wykluczają żadnego wątku. Będę czekał na jego zakończenie.