28 lipca o świcie wybitna artystka Kora przegrała walkę z rakiem. Odeszła w swoim ukochanym domu na Roztoczu w otoczeniu rodziny i przyjaciół. Z rakiem jajnika walczyła od pięciu lat. Kiedy jesienią 2013 roku usłyszała alarmującą diagnozę, wydawało się, że jest na najlepszej drodze do wyzdrowienia.
Błyskawicznie przeprowadzona operacja i chemioterapia przyniosły dobre efekty, niestety, na początku tego roku okazało się, że są przerzuty. Piosenkarka została poddana operacji na otwartym mózgu, jednak jej organizm był już zbyt wyniszczony, by mógł przetrwać kolejną chemioterapię.
Kora walczyła do końca. Półtora miesiąca przed śmiercią zdążyła wydać huczne przyjęcie z okazji swoich 67. urodzin. Jak ujawniła jej menedżerka, tworzyła piosenki na nową płytę.
Podobno artystka poprosiła męża, by, jeśli nie dożyje wydania albumu, zebrał gotowe teksty w tomiku poezji.
Kora porusza w nich tematy miłości, duszy, są też motywy związane z naturą, którą tak kochała - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Na żywo osoba z otoczenia zmarłej artystki. Wiele tekstów jest już skatalogowanych w wersji cyfrowej na komputerze. Teraz trzeba je jedynie przygotować do druku. Kamil ma wydać jej teksty jako tomik poezji. Zadba o to, by pamięć o jego żonie przetrwała.
To raczej pewne, że przetrwa i bez tego. W każdym razie Sipowicz, ciągle pogrążony w żałobie, nie chce na razie omawiać planów wydawniczych.
Proszę nam pozwolić przeżyć do końca żałobę po Oldze - prosi w jego imieniu menedżerka Kory, Katarzyna Litwin. Później zastanowimy się nad formą, w jakiej wydamy utwory.