Katarzyna Skrzynecka i Marcin Łopucki od ponad dziesięciu lat tworzą udany, choć wyglądający nieco karykaturalnie związek. Para ma jedynie ślub cywilny, bo w stanięciu przed ołtarzem przeszkodził im pierwszy ślub Katarzyny ze Zbigniewem Urbańskim, który unieważniono dopiero trzy lata temu. Obydwoje jednak zapewniają, że na ceremonię kościelną przyjdzie jeszcze czas i skupiają się na swoich pasjach: Kasia juroruje w Twoja Twarz Brzmi Znajomo, a Marcin pręży muskuły w kolorze mahoniu na kolejnych konkursach kulturystycznych.
Niestety, ciągłe bycie w formie wymaga od niego pewnych wyrzeczeń: Mąż Skrzyneckiej chodzi na imprezy z własnym jedzeniem!
Marcin podchodzi do wizerunku kulturysty bardzo profesjonalnie. Na tyle, że niedawno poskarżył się w mediach społecznościowych na trend, który opanował kobiece konta: dziewczyny-kulturystki prężą swoją imponującą muskulaturę na półnagich fotografiach, zapominając jego zdaniem o pięknie sportu. To trochę dziwne utyskiwania, bo na Instagramie rozbierają się nie tylko kulturystki, a i przecież on sam wrzuca do sieci zdjęcia, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się w kalendarzu wiszącym w warsztacie samochodowym.
Męża poparła Skrzynecka, która przypomniała o jego tekście i sama zaczęła narzekać na wszechogarniającą nagość w mediach społecznościowych. Katarzyna wypomniała przy okazji, że Łopuckiego spotkała wówczas spora krytyka, bo internauci zaczęli się zastanawiać, czy to oznacza, że nie podobają mu się młode, wysportowane dziewczyny:
Na całe szczęście - podobają mu się bardzo! - uspokaja Skrzynecka. I młode, i zgrabne, i seksowne, tyle że te bez dewiacji na własny sexappeal i te inteligentne. Gdyby się nie podobały - niezwłocznie skierowałabym Kochanego Męża na terapię do specjalisty. Ja zaś nie dołączę do grona tak się promujących kobiet, pomimo że to ponoć przysparza kolosalnego uwielbienia i followersów, ponieważ nie muszę. Poza tym, nie ma tak szerokokątnych obiektywów w smartphonie. Ani wyżej, ani niżej. #humor
Wpis Skrzyneckiej spotkał się ze sporym oburzeniem internautów, którzy zarzucili jej złamanie prawa i zaczęli przypominać, że nie może publikować czyichś zdjęć bez ich zgody - mimo że celebrytka zamazała twarze bohaterek. Nie bez znaczenia jest też fakt, że bardzo podobne zdjęcia pokazuje jej mąż, tak narzekający na nagość...
Czemu ma służyć ten wpis? Dlaczego wrzuca Pani zdjęcia utytułowanej zawodniczki i trenerki? Czy Jej fach różni się czymś od fachu Pani męża? Obraża Pani i Ją i cały fitnessowy biznes. Nie ma to nic wspólnego z dyskusją o "problemie" w dobrym smaku - napisała jedna z komentujących. Nie wierzę w to co widzę. Szuka Pani taniej sensacji? - zapytała kolejna. Czy może przemawia przez Panią zazdrość? Żeby dojrzała kobieta i to osoba publiczna w takie rzeczy się bawiła, szok... Trzeba było użyć zdjęć swojego męża, jeżeli ma Pani takie zdanie o sporcie, który uprawia...
Przypomnijmy, że sama Skrzynecka pokazuje w sieci dużo. Czasem nawet za dużo...