Joanna Senyszyn przez lata była jedną z najbardziej wyrazistych posłanek lewej strony sceny politycznej, angażując się w sprawy kobiet i mniejszości społecznych. Ostatnimi czasy polityk zniknęła z mainstreamu, co - jak się okazuje - spowodowane było problemami zdrowotnymi.
69-latka od początku roku porusza się na wózku inwalidzkim. Na łamach Dziennika Gazety Prawnej opowiedziała o swoich problemach:
Przewróciłam się na parkiecie. I tak się połamałam, że pewnie gdybym się zderzyła z pociągiem, miałabym mniejsze obrażenia. Kość łonowa, kość krzyżowa, miednica i udo. Wszystko za jednym zamachem. Operacja i dwa miesiące leżenia bez ruchu - wyznała.
Joanna doznała kolejnego wypadku, gdy wróciła z turnusu rehabilitacyjnego:
Mam wstawioną 30-centymetrową tytanową płytę scalającą kość. Mówi się, że bomba dwa razy nie trafia w to samo miejsce. A jednak trafia - mówi.
To jednak nie pierwszy raz, kiedy Senyszyn znalazła się w kłopotach zdrowotnych. W 2011 roku posłanka zaraziła się groźnym wirusem:
Dawano mi 5 procent szans na przeżycie. Lekarze powiedzieli mi, że nie będą czekać na wyniki badań, bo mogę ich nie doczekać, więc zaczęli mnie leczyć intuicyjnie. Na szczęście dzięki wspaniałym lekarzom wygrałam - powiedziała Super Expressowi.
Trzy lata później przeszła zawał:
Przechodzę rehabilitację. Robię kampanię wyborczą, startuję z SLD do sejmiku pomorskiego z okręgu Gdynia, Sopot, powiat wejherowski i pucki. Zawsze rozumiałam osoby z niepełnosprawnościami, ale dopiero teraz sama doświadczam tysięcy trudności, z jakimi muszą się zmagać - dodaje.