Dzięki akcji #metoo i wielu znanym osobom, które odważyły się mówić o molestowaniu seksualnym, problem ten w końcu ujrzał światło dzienne. Udało się także zakończyć kilka karier podszytych pogardą wobec innych - Harveya Weinsteina czy Kevina Spacey. I choć jedna z twarzy akcji okazała się jednocześnie katem, to "mleko już się rozlało" i przestępstwa seksualne zdają się być dziś temat zarówno głośnym, jak i ważnym.
Niestety nie dla wszystkich. Stanisław Michalkiewicz, publicysta Radia Maryja i TV Trwam zdaje się mieć zupełnie inne zdanie. Znany ze swoich antysemickich, rasistowskich, nienawistnych poglądów mężczyzna postanowił wyrazić je w niedawnym wideo felietonie. Przyczynkiem do rozmyślań Michalkiewicza jest niedawny wyrok polskiego sądu, który zdecydował, że ofierze molestowania seksualnego, jakiego dopuścił się katolicki duchowny, należy się milion złotych odszkodowania.
Ze względu na Wasze dobre samopoczucie postanowiliśmy mocno skrócić potok jego haniebnych słów.
Dostać milion złotych za molestowanie, że tam ktoś kiedyś wsadził rękę pod spódniczkę, no któż by nie chciał. Wiele pań za mniejsze pieniądze spódniczki podciąga - powiedział rozbawiony Michalkiewicz. Milion złotych to przez całe życia taka panienka jedna z drugą może nie zarobić, a tutaj za jednego sztosa. Żadne k*rwy nie są tak wynagradzane na całym świecie, a co dopiero nasz biedny kraj – nie wiem, jak to wytrzyma - dodał.
Skutki społeczne tego wyroku będą bardzo daleko idące. Jestem pewien, że teraz panienki na wyścigi, jedna przez drugą będą sobie przypominać. Dotychczas tylko celebrytki sobie przypominały, jak były molestowane. Jak któraś nie była molestowana to oczywiście wiocha i obciach - twierdzi publicysta.
Niesamowite, że w momencie, gdy kina są oblegane przez Kler, papież Franciszek przeprasza ofiary molestowania i nawet część polskich księży zrozumiała, że przyszedł czas na słuszne zmiany, wciąż znajduje się ktoś, kto chce zaprzeczać rzeczywistości. A do tego pracuje w mediach mających na sztandarach szlachetne wartości moralne.