Mariusz Raduszewski i Natalia Siwiec poznali się w Brazylii, gdzie początkujący biznesmen został współudziałowcem spółki, zajmującej się dystrybucją kosmetyków na zasadzie franchisingu. W tym samym czasie Siwiec próbowała swoich sił w brazylijskim modelingu. Ostatecznie uznała, że nie ma szans w konfrontacji z tamtejszymi modelkami, korzystającymi regularnie ze wsparcia chirurgii plastycznej. Wtedy Raduszewski wpadł na pomysł, by skorzystać z doświadczenia południowoamerykańskiej branży modowej, poprawić Natalii chirurgicznie to i owo oraz wypromować w Polsce jako gotowy produkt.
Po sfinansowaniu narzeczonej kilku operacji plastycznych, Mariusz przywiózł ją do Polski i posadził na trybunach Stadionu Narodowego, całą wyszykowaną na debiut w show biznesie. Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Operatorzy kamer zwrócili uwagę na Siwiec. Jej starannie dopracowanym na tę okazję wizerunkiem przeplatali transmisję meczu otwarcia Euro 2012.
Zadowolony Raduszewski mógł z czystym sumieniem zrezygnować z pracy i zacząć żyć z kariery Natalii. Od tamtej pory nie spuszcza oka ze swojej inwestycji. Jak ujawnia modelka, Mariuszek nie odstępuje jej na krok i pilnuje każdego wypowiedzianego przez nią słowa.
Mam 35 lat, a nigdy nie byłam na żadnym dziewczyńskim wypadzie - wyznaje Natka w rozmowie z Faktem. Zawsze, jak wychodzę, to jest ze mną Mariusz. Koleżanki śmieją się ze mnie, że nie *potrafię nigdzie wyjść sama, tyko z nim. *
Siwiec przyznaje, że w obawie przed fochami partnera woli nawet nie zaczynać z nim tego tematu.
Myślę, że średnio podobałby mu się fakt, gdybym wyszła bez niego - ujawnia. Kiedy mam dziewczyńskie wyjście, to wygląda tak, że jest pięć dziewczyn i Mariusz. Już się przyzwyczaiłam. Może to i dobrze, bo Mariusz wnosi dużo pozytywnej energii do tych spotkań.
Przy okazji warto przypomnieć, jak wyglądała zanim Mariusz zaczął ją przerabiać: