22 stycznia tego roku w poznańskim Sądzie Okręgowym zapadł precedensowy wyrok, przyznający ofierze wielokrotnego gwałtu, dokonanego przez księdza Romana B. milion złotych odszkodowania oraz 800 złotych dożywotniej renty. Zapłacić ma Kościół jako instytucja.
W toku procesu bez żadnej wątpliwości wykazano, że ksiądz Roman B. katecheta, zakonnik stowarzyszenia Towarzystwo Chrystusowe, wielokrotnie zmuszał do współżycia seksualnego Kasię, będącą wtedy w szóstej klasie podstawówki. Zaczął od odseparowania jej od rodziców, których przekonał, że dziewczynkę trzeba przenieść do szkoły w innym mieście i umieścić w internacie. Zgwałcił ją od razu, kiedy tylko przyjechała. Potem gwałcił ją regularnie przez kilkanaście miesięcy, a kiedy zaszła w ciążę, zmusił ją do aborcji.
Katarzyna, obecnie już dorosła kobieta po czterech próbach samobójczych, zeznała w sądzie, że inni księża świetnie orientowali się w jej sytuacji, bo jej oprawca chętnie chwalił się kolegom, że trzyma w swoim mieszkaniu seksualną niewolnicę. Duchowni traktowali to jednak jako coś normalnego.
Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie - wspominała. Jedliśmy obiad z księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju. *Księża się nie dziwili, że śpię u niego. *
Sędzia uznała ten fakt za jeden z dowodów na to, że zwierzchnicy księdza Romana B. nie tylko tolerowali jego zboczone praktyki i przymykali na nie oko, ale też delegowali go do pracy z dziećmi w charakterze katechety. W uzasadnieniu sąd I Instancji wyjaśnił, że ksiądz cynicznie wykorzystał swoją funkcję zaufania publicznego, dlatego za jego przewinienia powinien odpowiadać pracodawca. Czyli w tym wypadku Towarzystwo Chrystusowe.
Do zawarcia znajomości doszło na lekcji religii - przypomniała sędzia Anna Łosik. Podkreślał swoją rolę księdza. Zawsze był w stroju służbowym. Gdyby nie jego działalność w parafii, do której należała rodzina, gdyby nie zaufanie, którym go darzyli jako księdza, do przejęcia opieki z pewnością nie doszłoby. Matka Katarzyny podczas przesłuchania w sądzie wiele razy mówiła: "Ksiądz to jak Bóg". Gdyby ksiądz nie uczył religii, gdyby nie był księdzem, to do jego spotkania z pokrzywdzoną w ogóle nie doszłoby. Gdyby nie wykorzystał swojej funkcji księdza do zdobycia zaufania pokrzywdzonej, szkoda nie zostałaby wyrządzona.
Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok poznańskiego Sądu Okręgowego. Towarzystwo Chrystusowe wypłaciło wprawdzie 1,2 miliona odszkodowania, w tym odsetki i zaległe renty, ale nie ukrywa, że chętnie odzyska te pieniądze. W tej sprawie bardzo liczy na "reformowany" właśnie przez Prawo i Sprawiedliwość Sąd Najwyższy, do którego zwróciło się z prośbą o kasację wyroku.
To był wyrok egzekucyjny, więc nie było innego wyjścia, jak zapłacić - wyjaśnia pełnomocnik zakonu mec. Krzysztof Wyrwa. Nie oznacza to jednak, że godzimy się z uzasadnieniem sądu, przenoszącym odpowiedzialność ze sprawcy na Towarzystwo Chrystusowe. Chcemy, żeby Sąd Najwyższy to rozstrzygnął.
Zakon nie ukrywa, że bardzo chce zabrać ofierze należne jej pieniądze.
W wypadku korzystnego dla nas rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego mamy prawo się tego domagać - wyjaśnia Wyrwa.
Jeśli się uda, to wielokrotnie zgwałcona, zmuszona do aborcji kobieta, która cztery razy próbowała pozbawić się życia, będzie musiała zwrócić Towarzystwu Chrystusowemu 1,2 miliona złotych z odsetkami. O ile zakon nie pójdzie za ciosem i nie pozwie jej o bezpodstawne wzbogacenie...
Grażka Szapołowska pewnie by jej doradziła długi spacer z psem...