W piątek blogerka kulinarna Magda Grzebyk prowadząca bloga Krytyka Kulinarna pochwaliła się przyjściem na świat nowego członka rodziny. W szpitalu na Wilanowie urodziła syna, któremu dała na imię Marceli. Magdalena zapewne nie przypuszczała, że jej radosny post wywoła kłopotliwą awanturę, której główną bohaterką okazała się żona ojca jej dziecka.
Na fanpage'u poza gratulacjami i życzeniami dla świeżo upieczonej mamy pojawiły się bowiem dziwne komentarze:
Marceli, ale Ty chłopie będziesz miał kulinarnie orgastyczne życie. Gratki wielkie dla Ciebie, Twego dziecka i jego współsprawcy – napisała jedna z fanek, a inna internautka natychmiast odpisała: Współsprawca nadal żonaty, ups.
Szybko okazało się, że rozgoryczona kobieta to (była?) żona ojca nowonarodzonego dziecka blogerki, która - jak wynika z jej komentarzy - została wyrzucona z dziećmi z domu...
Szybko zleciało, odkąd mój mąż, a ojciec tego dziecka wyrzucił mnie z domu, żeby wprowadzić ciężarną kochankę, fakt - napisała pod zdjęciem Agata, żona Bartka. Jak wynika z naszych informacji, Agata i Bartek już wcześniej byli w separacji i ich małżeństwo istnieje właściwie tylko na papierze.
Sytuacja jest podwójnie skomplikowana, ponieważ, jak donoszą pod zdjęciem fani Krytyki Kulinarnej, Magda Grzybek jeszcze niedawno planowała dzieci i remont domu z partnerem o imieniu Jacek, z którym związana była rzekomo jeszcze w czerwcu. Nie trzeba być orłem z matematyki, żeby obliczyć, że Magda musiała zajść w ciążę kilka miesięcy wcześniej, skoro Marceli przyszedł na świat w październiku.
Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że na blogu Krytyka Kulinarna pojawił się wpis, w którym Magda poinformowała, że razem z partnerem starają się o dziecko i planują remont domu. Czytelnicy byli przekonani, że chodzi o dotychczasowego partnera Magdy - Jacka i gorąco im dopingowali. Byli więc zdziwieni, kiedy okazało się, że ojcem jej dziecka jest... "żonaty Bartosz".
Blogerka Magda postanowiła napisać specjalnie oświadczenie w tej sprawie, w którym zdementowała wszystko, o co oskarżyła ją była (?) żona ojca jej dziecka:
Zanim związałam się z tatą Marcysia, oboje zakończyliśmy swoje poprzednie związki. W jego wypadku formalności trwają dłużej ze względu na długie terminy w polskich sądach. Nikt nikogo nie wyrzucił z domu, do tego z dziećmi. Dziecko wspólne jest jedno, pozostałe Agata ma z innymi partnerami - napisała.
Poniżej możecie przeczytać całą batalię, która toczyła się na profilu blogerki. Komentarze jednak zostały przez Magdę Grzybek skasowane, a była żona zablokowana - czym blogerka pochwaliła się w ostatniej części swojego oświadczenia:
Zostałam wywołana do tablicy, choć pani Agata się więcej nie odezwie - czytamy.
Być może Grzebyk chciała w ten sposób uniknąć skandalu, by jej blog nie stracił renomy, na którą pracowała przez wiele lat.
Zwróciliśmy się do pani Agaty z prośbą o komentarz, niestety w trosce o spokój rodziny nie chciała rozgrzebywać sprawy, uznając temat za zakończony:
Jestem jeszcze przed rozprawą rozwodową, będąc w bardzo trudnej sytuacji osobistej. Niezwykle zależy mi natomiast na zachowaniu spokoju mojej rodziny. Stąd proszę zrozumieć - nie mogę sobie pozwolić na dalsze komentarze. Dlatego też zakończyłam ten nierówny dialog z panią Magdą Grzebyk. Dość powiedzieć, że w jej komentarzu czy też oświadczeniu jest kilka miejsc, które mijają się z prawdą.