Pomimo odniesienia spektakularnego sukcesu, Adele nie należy do najbardziej płodnych artystów. W czasach, gdy tworzenie muzyki coraz bardziej przypomina produkcję taśmową, wokalistka bardzo dokładnie selekcjonuje współpracowników oraz utwory, które ostatecznie mają znaleźć się na jej płytach. Nic jednak dziwnego, że gwiazda nie czuje potrzeby spieszyć się z nowymi płytami, biorąc pod uwagę, że jej dzienne zarobki nadal wynoszą 116 tysięcy złotych, mimo że ostatnie jej dzieło pojawiło się na rynku… trzy lata temu.
Życie w cieniu, z dala od blasków reflektorów, wydaje się być naturalnym środowiskiem Adele. Na próżno szukać jej w pierwszych rzędach pokazów mody lub na wystawnych imprezach. Poza okresem promowania swoich nowych albumów, Brytyjka zdecydowanie większą część czasu preferuje spędzać w rodzinnym gronie, z mężem Simonem Koneckim oraz synkiem Angelo. Fani piosenkarki mają jednak szansę, aby przy odrobinie szczęścia spotkać swoją idolkę, opasaną wygodnym kardiganem w trakcie zakupów w Beverly Hills, gdzie znajduje się jej rezydencja.
W ostatni poniedziałek gwiazda została nakryta przez zdeterminowanych paparazzi w trakcie załatwiania sprawunków w swoim sąsiedztwie. Stroniąc od przepychu, Adele ubrała się w lekki komplet, który spokojnie mógłby odgrywać także rolę piżamy, do którego dobrała proste trampki Converse oraz czarną torebkę od Louis Vuitton. Nowe zdjęcia potwierdzają, że poza wielkimi galami, piosenkarka nie przepada za ciężkim makijażem, ani ufiokowanymi fryzurami. Zamiast tego, nie zważając na wysokie prawdopodobieństwo napotkania fotoreporterów, gwiazda dużo lepiej czuje się bez grama podkładu, z włosami uwiązanymi w wygodny kok.
Czekacie na jej następną płytę?