Właśnie mija rok, odkąd Weronika Rosati urodziła swoje pierwsze dziecko, córkę Elizabeth (przez "z" - na cześć Elizabeth Taylor). Przez moment w jej życiu pojawiła się szansa na stabilizację w osobie Roberta Śmigielskiego, ortopedy, którego Weronika poznała jeszcze za czasów związku z Piotrem Adamczykiem.
Niestety, prawie równocześnie z przyjściem na świat Elizabeth, Rosati i Śmigielski rozstali się, co stało się dla Weroniki pretekstem do rozpoczęcia publicznej terapii w kolorowych magazynach i na Instagramie. Od czasu rozstania aktorka udzieliła najprawdopodobniej więcej wywiadów, niż w całej dotychczasowej karierze. Wszystkie były poświęcone temu samemu: trudnościom w byciu samotną matką (dobrze sytuowaną samotną matką - przyp. red.), córce i walce z krzywdzącym wizerunkiem w mediach.
Jak można się było spodziewać, Weronika uzewnętrzniła się ponownie, tym razem w Gali, na okładce której zapozowała z córeczką. Elizabeth póki co ma jeszcze odwróconą główkę, ale coś nam się wydaje, że to tylko kwestia czasu i odpowiedniej stawki za wywiad.
Rosati tradycyjnie żali się na zły wizerunek w mediach i zapewnia, że będzie z nim walczyć tylko dla córki. Celebrytka nie chce, by Elizabeth myślała, że jej mama była bezczynna.
Powód, dla którego w ogóle o tym mówię, to moja córka. Ona musi wiedzieć, że jej mama nie zrezygnowała z rodziny, nie zrezygnowała z domu i nie rozstała się z jej ojcem dlatego, że - jak pisały brukowce - chciała wyjechać do Stanów i siedzieć na plaży - mówi Weronika.
Potem jest jeszcze lepiej. Rosati zapewnia, że ciąża była planowana, a Śmigielski wydawał jej się świetnym materiałem na ojca.
Wchodziłam w ten związek z czystą intencją i czystym sercem - mówi pokrzywdzona celebrytka. (...) Zachodząc w ciążę, która była planowana, nie miałam powodów przypuszczać, że będę samotnie wychowywać dziecko. Bo jeżelibym miała takie powody, założyłabym rodzinę z kimś innym. Ja chciałam mieć rodzinę, a nie tylko dziecko.
Wywiad w Gali znów okazuje się terapią. Weronika Rosati przyznaje, że z ciężkim sercem rozstawała się ze Śmigielskim. Podobno o odejściu myślała blisko rok:
Podjęcie tej decyzji trwało ponad rok. Ciąża była traumą. I zarazem najszczęśliwszym czasem w moim życiu... To moja największa porażka życiowa, że podjęłam złą decyzję, wchodząc w ten związek. Ubolewam, że nie mogę dać mojej córce tego, co najlepsze, a najlepsza dla dziecka jest pełna rodzina. Ja w to wierzę. Dlatego decyzja o rozstaniu była traumatyczna, trudna i przykra.
Jakby tego było mało, Rosati postanowiła wykorzystać wywiad w Gali do ostatecznego wdeptania w ziemię Śmigielskiego. Celebrytka ujawniła z satysfakcją, że ortopeda ma... ośmioro dzieci z czterema partnerkami (!). Wyznanie godne kobiety z klasą, prawda? Weronika skarży się, że gdyby ona była w takiej sytuacji, natychmiast zostałaby medialnie wyklęta.
Gdybym to ja miała ośmioro dzieci z czterema partnerami, w tym czworo nieślubnych, poczętych w trakcie małżeństwa w ukryciu, i byłabym nadal nierozwiedziona, raczej zostałabym odrzucona, wyklęta przez społeczeństwo i poddana totalnemu ostracyzmowi. Byłabym skończona jako kobieta i aktorka. Tymczasem w przypadku mężczyzny jedyną reakcją ludzi są szeroko wytrzeszczone oczy bądź parsknięcie śmiechem. I tyle. Żadnych konsekwencji społecznych - stwierdziła.
Musimy przyznać, że wywiad Weroniki jest chyba lepszy niż najnowsza rozmowa z Moniką Miller, która opowiedziała w Vivie, jak znalazła ojca, który popełnił samobójstwo.
Też nie możecie się doczekać kolejnych wynurzeń Rosati?