Niemiecki właściciel salonu piękności chwali się luksusowym życiem na Instagramie. Podbije świat? (ZDJĘCIA)
"Lubię być olśniewający i kocham wakacje" - tłumaczy Robin Rayanian. Oddalibyście się w jego ręce?
Na polskim Instagramie nie brakuje barwnych osobowości, ale za naszą zachodnią granicą sytuacja maluje się jeszcze ciekawiej. Jako że niemiecki rynek "influencerów" nasycił się wcześniej niż u nas, w tamtejszych mediach społecznościowych rozkwitają kolejni karykaturalni celebryci, obok których trudno przejść obojętnie. Co nie dziwne, większość związana jest z branżą mody, tak jak projektant Lidla, Harald Glööckler.
Choć daleko mu do Glööcklera, na uwagę zasługuje też Robin Rayanian, który na co dzień zarabia na życie, prowadząc własny salon piękności w Berlinie. Makijażysta na swoim profilu zapowiada, że "lubi być olśniewający i kocha wakacje", co znajduje odzwierciedlenie w jego zdjęciach. Poza pamiątkowymi selfie z podróży, najchętniej pokazuje fanom stylizacje z neonowymi majtkami i niezliczonymi siatami pełnymi markowych ubrań. O dziwo, jego filozofia życiowa cieszy się popularnością, bo na Instagramie śledzi go już ponad 100 tysięcy fanów.
Zobaczcie, jak Rayanian promuje się w sieci. Odwiedzilibyście jego salon piękności?
Niektóre zdjęcia podpisuje hashtagiem #KenDoll.
Makijażysta w swojej dokumentacji naśladuje wiodące "influencerki", a efekty bywają komiczne.
Widać to choćby po okularach, którymi aspirujący celebryta chwali się na załączonym obrazku.
Salon piękności, który otworzył z mężem, będzie w tym roku obchodzić piątą rocznicę istnienia.
Z Philippem Rayanianem najczęściej stylizują się jak bliźniaki.
Jak twierdzi, stylizacja z przezroczystą peleryną była inspirowana pokazem Chanel.
Zdjęcia najczęściej podpisuje oklepanymi sloganami, co nie przeszkodziło mu w zdobyciu ponad 100 tysięcy obserwujących.
Na Instagramie pisze, że chętnie podejmie się zleceń w Los Angeles.