W świecie wielkiej mody niełatwo jest zrobić dochodowy biznes. Nawet ogromny kapitał nie jest często gwarantem sukcesu. Branża jest bowiem niezwykle kapryśna, a trendy potrafią zmieniać się z miesiąca na miesiąc. Dlatego też poza wyczulonym zmysłem estetycznym niezbędna jest smykałka do biznesu. Niejeden sławny projektant musiał już zamknąć podwoje swojej firmy, ponieważ nie był w stanie wyrobić się z produkcją z kolekcji na kolekcję. Niejedna też celebrytka próbowała otworzyć swoją własną markę, licząc, że popularność jest w stanie zapewnić jej popyt, tylko po to, żeby spotkać się z odtrąceniem, ze względu na swój "tani" w ujęciu modowym wizerunek.
Trudna sztuka utrzymania swojej własnej linii w zadziwiający sposób wychodzi póki co Victorii Beckham. Celebrytka mogła rzecz jasna polegać na swojej rodzinnej fortunie, jak również pieniądzach zarobionych przez nią i jej męża w latach ich scenicznej i sportowej aktywności. Jej sukces nie był jednak przesądzony, biorąc pod uwagę przeszłość Victorii, która kojarzyła się przede wszystkim z kusymi kostiumikami i wątpliwymi umiejętnościami wokalnymi. Zdeterminowana gwiazda pozbyła się jednak implantów piersi, zrezygnowała z solarium, a dzięki determinacji i konsekwencji, świat mody nareszcie ją zaakceptował.
Obecnie nazwisko Victorii kojarzone jest przede wszystkim z dobrze skrojonymi, damskimi garniturami i ogromnymi okularami przeciwsłonecznymi. Gwiazda po raz kolejny udowodniła swoje stylowe zaangażowanie kiedy to w czwartek, mimo deszczowej pogody, postanowiła zamieść ulice Nowego Jorku długimi nogawkami garniturowego kompletu swojego projektu. Victoria przyzwyczaiła nas już jednak do androgynicznego minimalizmu. To jej niecodzienne akcesorium stanowiło więc gwóźdź programu, w trakcie tej niezobowiązującej przechadzki. Projektantka postanowiła bowiem osłaniać się przed pluchą "Wielkiego Jabłka" za pomocą niezwykle obszernego parasola, który spokojnie mógłby służyć za markizę niewielkiego sklepu.
Przesadziła czy wypadła szykownie?