Okazuje się, że program Dance, dance, dance emitowany w TVP budzi niespodziewane emocje. Wydawało się, że kolejny format dotyczący tańca, w którym na dodatek tylko jeden z jurorów jest aktywnie zaangażowany w tę dziedzinę, a połowa uczestników jest raczej mało rozpoznawalna, skończy się nudą. Jednak już w pierwszym odcinku mogliśmy oglądać poruszonego wygibasami Maślaka Roberta Kupisza, wzruszoną Patricię Kazadi czy półnagą Kasię Dziurską. Kolejny odcinek nie mógł więc zawieść rozkręconych oczekiwań widzów i produkcja przygotowała kolejne niespodzianki:
Fani Ewy Chodakowskiej myśleli zapewne, że trenerka będzie tym "łagodnym" ogniwem ciała jurorskiego. Jej krytyka dotycząca Pauliny Krupińskiej nie zwiastuje jednak, by Chodakowska chciała oszczędzać kogokolwiek.
We wczorajszym odcinku była miss wystąpiła mimo poważnej kontuzji. Paulina tańczyła z pękniętym żebrem i pomimo zakazu od lekarza. Zdaniem Ewy jednak nie dała z siebie wszystkiego:
Muszę być Paulina z tobą szczera - zaczęła swój wywód Chodakowska. Z dziką satysfakcją przyglądam się temu, że musisz dawać na sali treningowej z siebie wszystko. Jesteś osobą, która w pakiecie dostała urodę, ciało. Jedna ciąża, druga ciąża i wracasz do formy. Ty nic tak naprawdę nie musisz robić, ty po prostu jesteś. (...) Chcę zobaczyć więcej zaangażowania z twojej strony, więcej potu, nawet trochę łez. Muszę wiedzieć, że ci zależy - podsumowała występ Krupińskiej.
Gdyby mi nie zależało, to fizjoterapeuta powiedział mi, że nie powinnam wyjść na parkiet - odpowiedziała Paulina ze łzami w oczach.
To był trudny odcinek dla mnie - podpisała później zdjęcie na Instagramie. Fani bronią miss:
Nie wierzyłam własnym uszom! Tym bardziej, że to program czysto rozrywkowy. Bardzo nie podobał mi się komentarz Ewy Chodakowskiej, że dostałaś wszystko za darmo - piszą.
Myślicie, że Ewa jest zazdrosna o przyjaźń Krupińskiej z Lewandowską?
