Trwa ładowanie...
Przejdź na

Robert Śmigielski przerywa milczenie: "Chcę z całą mocą ZAPRZECZYĆ doniesieniom mojej byłej partnerki dotyczącym stosowania przemocy fizycznej"

1
Podziel się:

"Nasz związek miał wysoką temperaturę" - przyznał ortopeda w oficjalnym oświadczeniu. Kto ma rację?

Robert Śmigielski przerywa milczenie: "Chcę z całą mocą ZAPRZECZYĆ doniesieniom mojej byłej partnerki dotyczącym stosowania przemocy fizycznej"

Ostatnie miesiące bez wątpienia należały do Weroniki Rosati, choć niekoniecznie ze względu na jej dokonania w sferze zawodowej. Aktorka wzięła sobie za cel misję dzielenia się swoją historią na łamach kolorowych magazynów, opowiadając w wywiadach o traumatycznych przeżyciach związanych z rozstaniem z ojcem jej córki Elisabeth, Robertem Śmigielskim. Kilka dni temu publiczne pranie brudów przeobraziło się w otwartą wojnę, w której Weronika wytoczyła najcięższe działa, wyjawiając w rozmowie z Wysokimi Obcasami, że jest ofiarą przemocy domowej.

Słowa celebrytki wywołały w mediach prawdziwą burzę, angażując w aferę kilka innych gwiazd, które zdecydowały opowiedzieć się po którejś ze stron.

Ostatecznie głos w sprawie postanowił zabrać sam zainteresowany, oskarżony o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad partnerką Śmigielski. W oświadczeniu otrzymanym na wyłączność przez _**WP Kobieta**_, ortopeda przedstawił swoją wersję wydarzeń.

W związku z wywiadem, który w ubiegłym tygodniu ukazał się na łamach magazynu "Wysokie Obcasy", a w szczególnośc**i wielu nieprawdziwych informacji na temat mojej osoby oraz mojej relacji z byłą partnerką życiową, w trosce o dobro wszystkich moich bliskich, pragnę oświadczyć:**_
- Weronika Rosati skutecznie uniemożliwia mi utrzymywanie kontaktów z naszą córką, a jej żądania finansowe eskalują z każdym dniem, co zmusiło mnie do wkroczenia na drogę sądową,
- nie stosowałem wobec Weroniki Rosati przemocy fizycznej, psychicznej, ani ekonomicznej,
- była partnerka od początku naszej znajomości jest w pełni świadoma mojej sytuacji rodzinnej, co nie stanowiło dla niej przeszkody w utrzymywaniu ze mną bliskich relacji,_

_- zarówno przed narodzinami córki Elizabeth, jak i po jej przyjściu na świat, zapewniałem regularne wsparcie finansowe, które trwa nieprzerwanie do dzisiaj._

52-letni lekarz zaznaczył, że wciąż łoży na Elę, niestety, była partnerka zabrania mu kontaktów z córką, której ponoć nie widział już od kilku miesięcy.

Nie jest prawdą, że nie interesuję się Elą oraz nie angażuję w zapewnienie jej odpowiednich warunków życiowych. Od jej narodzin regularnie przekazuję Weronice do dyspozycji środki finansowe. Obecnie regularnie wypłacam Weronice środki na utrzymanie Eli, w wysokości odpowiadającej świadczeniom wypłacanym na wszystkie moje małoletnie dzieci, o czym świadczą zgromadzone dowody przelewów. Mimo erozji naszego związku, wciąż jestem głęboko zdeterminowany w pełni uczestniczyć w życiu Elizabeth. Niestety, od kilku miesięcy nie miałem możliwości spotkania z córką. Mimo wszystko żywię głęboką nadzieję, że Weronika, przez wzgląd na dobro naszego dziecka, wyjdzie mi naprzeciw i przywróci kontakty z Elą.

Śmigielski zaprzeczył doniesieniom o stosowaniu przemocy wobec Weroniki i oświadczył, że kłótnie wynikały głównie przez "wysokie oczekiwania finansowe Weroniki, którym trudno było sprostać".

Chcę z całą mocą zaprzeczyć doniesieniom mojej byłej partnerki dotyczącym stosowania przemocy fizycznej. Nie uderzyłem Weroniki, ani kiedy była w ciąży, ani po porodzie, czy też tym bardziej, kiedy trzymała na rękach Elę. Często dochodziło między nami do kłótni, w trakcie których z obu stron padało wiele gorzkich, mocnych słów. Nasz związek miał wysoką temperaturę. Równie nieprawdziwe są zarzuty dotyczące przemocy ekonomicznej. Dysponowaliśmy wspólnym kontem, zasilanym wyłącznie z moich przychodów. Ze względu na zobowiązania finansowe wobec moich dzieci z poprzednich związków, nie byłem w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom finansowym Weroniki. Jednak zawsze dbałem, by na naszym koncie znajdowały się środki, gwarantujące nam spokój i stabilność.

Robert przyznał też, że jednym z powodów dla złych relacji w związku była niechęć Rosati do przyrodniego rodzeństwa Eli i zaangażowanie ortopedy w ich wychowanie.

Od początku naszej relacji Weronika była w pełni świadoma mojej sytuacji osobistej. Poznała moje najmłodsze dzieci. Była z nimi w dobrych, wręcz przyjacielskich stosunkach. Niestety w miarę rozwoju naszego związku jej stosunek do mojej przeszłości uległ drastycznej zmianie – zwłaszcza podejście do przyrodniego rodzeństwa Eli. Głównym problemem był zawsze mój wysoki poziom zaangażowania emocjonalnego w ich wychowanie. Często w tle pojawiała się również niechęć do dalszego finansowania moich bliskich z poprzednich związków. Co oczywiste, w tej kwestii nie zamierzałem jednak ustąpić, co często było powodem kłótni między mną a Weroniką.

Ojciec Elisabeth oświadczył, że zawsze wspierał karierę filmową ówczesnej ukochanej, przyznając zarazem, iż miał problem z udziałem Rosati w scenach erotycznych, co w rezultacie skutkowało ciągłymi awanturami.

Zaprzeczam również jakimkolwiek zarzutom związanym ze stosowaniem przemocy psychicznej, co miałoby przejawiać się między innymi przez zablokowanie kariery Weroniki, przysłowiowe "zamknięcie w domu" i późniejsze piętnowanie braku sukcesów. Przez cały okres naszego związku, aktywnie wspierałem karierę zawodową Weroniki: nagrywałem z nią materiały wideo na potrzeby kolejnych przesłuchań do różnych ról, pomagałem jej nawiązywać kontakty, dzięki którym otrzymała interesujące propozycje filmowe. Jest prawdą, że wyrażałem obiekcje co do jej pewnych kontaktów zawodowych oraz udziału w scenach erotycznych. Sugerowałem, żeby wybierała role, w których będzie mogła pokazać i rozwijać swój warsztat aktorski. W trakcie naszych dyskusji nawiązywałem do rozmów ze znajomymi z branży, którzy zwracali uwagę, że kariera aktorska, oparta na eksponowaniu ciała, nie jest długotrwała – fragmenty tych rozmów, wyrwane z kontekstu, Weronika wykorzystała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów". Weronika nie otrzymywała propozycji, które byłyby zbliżone do jej aspiracji, co negatywnie wpływało na nasze rozmowy i atmosferę w domu.

Na koniec Śmigielski poprosił byłą partnerkę, aby przestała wypowiadać się na temat ich związku w kolorowej prasie i szczerzyć nieprawdziwe informacje pod jego adresem, ostrzegając ją, że w razie czego "będzie walczył o swoje dobre imię".

Mając na względzie dobro moich dzieci, jak również przez szacunek, jakim darzyłem Weronikę Rosati, jako byłą partnerkę oraz matkę mojego dziecka, wstrzymywałem się od publicznej wymiany zdań z Weroniką. Jednak skala i powaga fałszywych oskarżeń kierowanych pod moim adresem przez Weronikę w wywiadzie opublikowanym na łamach Wysokich Obcasów, zszokowały mnie i zmusiły do zajęcia stanowiska w tej sprawie. Mam nadzieję, że Weronika, przez wzgląd na dobro naszej córki oraz moich dzieci, które, mam nadzieję, również darzyła sympatią, powstrzyma się od dalszego szerzenia nieprawdziwych informacji na mój temat. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, będę walczył o dobre imię – swoje i swoich bliskich.

Komu wierzycie?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(1)
xxx
4 lata temu
wierzę mu
Najnowsze komentarze (1)
xxx
4 lata temu
wierzę mu