Trwa ładowanie...
Przejdź na

Robert Lewandowski wspomina zmarłego ojca: "Bardzo mi go brakuje, wierzył we mnie"

0
Podziel się:

W najnowszym wywiadzie piłkarz wspomina ciężki okres dorastania po śmierci taty i wyznaje, że ta tragedia zmieniła go jako człowieka.

Robert Lewandowski wspomina zmarłego ojca: "Bardzo mi go brakuje, wierzył we mnie"

Na przestrzeni ostatnich lat Robert Lewandowski zrobił zawrotną karierę. Jest nie tylko najpopularniejszym polskim piłkarzem, ale też gwiazdą Bundesligi, a do tego milionerem. "Lewy" lubi podkreślać, że do wszystkiego doszedł ciężką pracą, a zanim odniósł sukces, wiódł skromne życie i "pamięta, jak to jest jeździć Fiatem Bravo i mieszkać w bloku komunalnym".

Lewandowski wspominał też, że ogromny wpływ na jego życie miał ojciec, który zmarł, gdy piłkarz miał 16 lat. Robert wyznał, że jego największym marzeniem było, żeby tata zobaczył jego grę na żywo - niestety nie zdążył.

W najnowszym wywiadzie dla Onetu Robert opowiedział więcej o wspomnieniach związanych z tatą.

Przede wszystkim pamiętam te wszystkie lata, które mi poświęcił, które spędziliśmy razem. Tata nie zdążył zobaczyć mojego występu w Delcie, pierwszym seniorskim klubie, do którego trafiłem. Uczestniczył jednak w moich przygotowaniach do sezonu, które myślę, że tak naprawdę były przygotowaniami do mojej kariery. Może gdy zobaczył, że jestem już gotowy, uznał, że już czas na niego - zastanawia się Robert.

Lewandowski wspomina ciężki czas, gdy jako nastolatek zamieszkał z siostrą w skromnym mieszkaniu w Warszawie. Rodzice mieszkali wówczas w Lesznie. Krzysztof Lewandowski zmarł nagle.

Dopóki tata uprawiał sport, wyglądał i czuł się super. Choroba mocno go zdołowała, przestał o siebie dbać. Miał problemy z nadciśnieniem, musiał regularnie przyjmować leki. Bardzo bał się operacji, ale w końcu się na nią zdecydował. Gdy wszystko się udało, był tak szczęśliwy, że przeżył, że chyba za bardzo się rozluźnił. Lubił napić się alkoholu, wtedy wypił za dużo. Zapomniał wziąć tabletek. Zasnął, już się nie obudził. Mam nadzieję, że przynajmniej nie cierpiał - opowiada piłkarz.

Robert zapewnia, że nie ma żalu do ojca.

Ja mogłem być jedynie zły na to, że nie potrafiłem mu pomóc. Okres, w którym walczył z chorobą, był dla niego bardzo trudny. Ale ja byłem zbyt młody, by mieć tę świadomość. Gdybym był starszy, może byłbym w stanie go podbudować na tyle, by aż tak bardzo się tym nie przejmował. Nie przejmował w środku, bo na zewnątrz nigdy nam tego nie pokazywał. Zawsze był duszą towarzystwa, choroba jednak spowodowała, że wewnętrznie podupadał. Wydaje mi się, że przejąłem po nim tę cechę: nigdy nie mówiłem o tym, co czuję. Byłem bardzo zamknięty - wspomina sportowiec.

Lewandowski przyznaje, że bardzo brakowało mu ojca, do którego mógłby pójść po radę czy wsparcie. Przez to nauczył się o wszystko dbać sam. Stał się pedantyczny i zamknięty w sobie.

Myślę, że te kilka lat spowodowało, że stałem się osobą, która nie mówi o swoich emocjach, nie potrafi rozmawiać, która próbuje załatwić wszystko we własnym zakresie. To był dla mnie naprawdę trudny czas. Byliśmy w Lesznie sami, rodzina mieszkała daleko, mieliśmy z nią odświętny kontakt. Dopiero wchodziłem w dorosłe życie. Nie byłem jeszcze na tyle dojrzały, by zachowywać się jak prawdziwy mężczyzna, a w jednej chwili musiałem się nim stać, bo byłem jedynym facetem w rodzinie. Mimo że byłem najmłodszy, mały, niski, nieprzygotowany do tej roli ani fizycznie, ani psychicznie, musiałem temu sprostać. Wiedziałem, że nie mogę się poddać, załamać, bo moja mama i Milena będą potrzebowały mojej pomocy. Także jako mężczyzny - tłumaczy.

Piłkarz ubolewa nad tym, że tata nie może dziś zobaczyć, jaki sukces osiągnął jego syn i być z niego dumny.

Bardzo mi go brakuje. Czasem chciałbym po prostu z nim posiedzieć przy stole, pogadać. Tak wiele mu pokazać, zabrać na mecz, by mógł mnie zobaczyć, zrobić coś dla niego. Wierzył we mnie, pomagał, robił wszystko, abym się spełniał, pragnął, żebym grał na wielkich stadionach, a teraz, kiedy się udało, brakuje go w tych najważniejszych momentach. To bardzo boli, ale muszę się z tym pogodzić. Wiem jednak, że on cały czas spogląda na mnie z góry. Rozmawiam z nim, czuję jego obecność. Czuwa. I to się nie zmieni - kończy sportowiec.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)