Trwa ładowanie...
Przejdź na

W "Sanatorium miłości" wybrano królową i króla turnusu. "Mam nadzieję, że mój syn zobaczy, że jestem coś warta"

0
Podziel się:

Wszyscy zgodnie zapowiedzieli, że pobyt w Ustronu będą wspominać z ogromną przyjemnością. Oprócz, oczywiście, Ryszarda z Warszawy. "Będe chciał o tym wszystkim zapomnieć" - zapowiedział surowo.

W "Sanatorium miłości" wybrano królową i króla turnusu. "Mam nadzieję, że mój syn zobaczy, że jestem coś warta"

Romantyczny pobyt w sanatorium w Ustroniu właśnie dobiega końca. Dziewiąty odcinek jest zarazem ostatnim, którzy seniorzy spędzą w domu uzdrowiskowym. W tej sytuacji trudno się dziwić, że dzień rozpoczął się od pakowania. Walizki zapełniały się w pokojach Cezarego i Marka oraz Janiny i Wiesławy.

Ja nie wiem, czy ja wszystko zmieszczę - zastanawiał się Marek. Wiesz, Czarek, co ja zrobię? Na koniec przycisnę wszystko kolanem. Chciałbym zabrać namiastkę Ustronia ze sobą...

Nie cieszę się, że wracam do domu, bo ten dom jest pusty - wyznał Cezary. I jeszcze jest tam mnóstwo problemów.

_

_
Tymczasem Janina trochę podśmiewała się z ilości bagaży, które do Ustronia przywiozła ze sobą Wiesława.
Ile ty tego masz, to ja nie rozumiem… - wyznała. Dwie walizki i ile tych toreb??? Moim zdaniem za dużo… Pożegnania są straszne.

Po męczącym pakowaniu uczestników czekały jeszcze zajęcia na siłowni, po czym wszyscy rozeszli się po gabinetach zabiegowych. Wiesława i Krzysztof wybrali się na masaż pneumatyczny, a Marek z Małgorzatą wybrali kąpiele. Oczywiście, po raz kolejny potwierdziło się, że Marekma duży kłopot z zachowaniem ciszy.

Może się trochę porelaksujemy - zapropnowała znękana Małgosia.

Szkoda, że nie mam maski, to bym zanurkował - odpowiedział natychmiast Marek. Z miny Małgosi można było wnioskować, że też wolałaby widzieć Marka raczej pod wodą.

Tradycyjną szczerą rozmowę Marta Manowska postanowiła tym razem przeprowadzić z jednym z najbardziej pogodnych, a jednocześnie skrytych uczestników programu, Krzysztofem.

Staram się nie pokazywać humorów po sobie - ujawnił. Byłem najmniejszy w szkole, a to nie było tak jak teraz, że ktoś kogoś za ucho pociągnie i od razu rodzice są do szkoły wzywani. Ale jakoś wypracowałem sobie wysoką pozycję. Z żoną skończyło się rozwodem. Ja myślę, że jak czuć, że się zaczyna wypalać, to trzeba uciekać.
Podróż busikiem typu "ogórek" na miejsce pożegnalnej kolacji połączonej z ogłoszeniem wyników głosowania na króla i królową turnusu Ryszard z Warszawy praktycznie całą przespał abo udawał, jak zwykle odseparowany od reszty uczestników. Inni w tym czasie zajęli się plotkami.

Ta sytuacja, która się tu stworzyła, daje nadzieję, że będziemy się dalej spotykać - przyznała Małgosia. Widzę, że Marek się wycisza i jakoś tak tonuje.
Patrz, a Małgosia mówiła, że szuka szczupłego i z włosami ... - podkpiwał z nich Krzysztof w rozmowie z Janiną.

Największemu męczennikowi turnusu, czyli Leszkowi, który miał pecha trafić na współlokatora w osobie Ryszarda z Warszawy, wyraźnie się ulało podczas wygłaszania mów końcowych w trakcie pożegnalnej kolacji, ale nawet w emocjach nie stracił właściwej sobie klasy.

Nawiązały się fajne relacje, chociaż niektórzy nie chcieli ich z nami nawiązywać - wyznał dyplomatycznie.

Po Ryszardzie z wąsem wszystko, jak zwykle, spłynęło jak woda po kaczce.

Nawet nie wymieniam z nikim telefonów, bo nie chcę - ujawnił wprost do kamery. Będę chciał o tym wszystkim zapomnieć. Wyjeżdżam z nieukrywana radością.

Walentyna miała na ten temat zupełnie inne zdanie.

Miłości nie znalazłam, ale dobrych kolegów i przyjaciół tak - wyznała.

Okazało się, że jej uczucia są odwzajemnione, bo właśnie ona została wybrana królową całego turnusu. Na swojego księcia małżonka wybrała Leszka. W nagrodę dostali weekend we dwoje w Trójmieście.

Królem zaś wybrano, zdecydowaną większością głosów, Cezarego.

Okazał się najwspanialszym mężczyzną z naszej grupy - oceniła ciepło Małgosia.

Ja po prostu jestem sobą, nigdy nikogo nie udaję - ujawnił skromnie Cezary. Strasznie się zdziwiłem, że moją wartość doceniają inni. To chyba znaczy, że jestem coś wart…
Jak było do przewidzenia, Cezary swoją damą mianował Wiesławę. Wylosowali wspólny weekend we Wrocławiu. Relację z ich pobytu w tym mieście realizatorzy pokażą za tydzień. Operatorzy kamer zdążyli jeszcze złapać moment pożegnania przed sanatorium, gdzie czekały taksówki. Cezary i Wiesława wymienili pocałunek w usta.

Ja się czuję jak pijana- komentowała swój sukces Walentyna - Tak szczęśliwa, że bliska łez, na których zresztą i tak się skończyło. Poczułam się doceniona i mam nadzieję, że pewna osoba też mnie doceni. Chodzi o mojego syna, synowa go zabrała i od tamtej pory nie mamy żadnego kontaktu. Mam nadzieję, że on to obejrzy i zobaczy, że jestem coś warta. Kładę tę szarfę na górze walizki i dołożę starań, żeby być królową swojego życia.

Następnego dnia, po wieczornym szaleństwie dyskotekowym, uczestnicy rozjechali się do domów. W tym samym składzie spotkają się dopiero na nagraniu ostatniego odcinka, który powstanie już w telewizyjnym studiu.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)