Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski ma 22-letnią córkę studentkę, która… właśnie pozwała go do sądu o alimenty. Jak wyjaśnia w pozwie, nie wyobraża sobie życia za mniej niż 5 tysięcy złotych miesięcznie, z czego same tylko zabiegi kosmetyczne pochłaniają 200 złotych. Kolejne 300 idzie na ubrania 80 na paznokcie no i tak się uzbierało...
Przy córce wiceministra to już nawet finansowe oczekiwania dzieci Zamachowskiego wypadają skromnie... Nie wspominając o Isabel, która jest gotowa utrzymywać się za jedyne 4 tysiące złotych miesięcznie.
Monika Tobiszowska do pozwu dołącza szczegółowe wyliczenie: zabieg oczyszczenia cery - 150 złotych, fryzjer - 50 złotych, manicure - 80 złotych, kurs językowy - 440 złotych, utrzymanie samochodu - 300 zł, prywatny lekarz - 150 zł.
Dwudziestodwulatka pozew motywuje tym, że "mieszka sama w mieszkaniu stanowiącym jej własność, jest studentką rzetelnie wywiązującą się ze swoich obowiązków” i dlatego oczekuje od rodziców, że chociaż wyprowadziła się z domu, nadal będą ją utrzymywać.
Wyrozumiale nie domaga się od nich całej kwoty, tylko połowy, czyli dwóch i pół tysiąca.
To było jak grom z jasnego nieba - przyznaje wiceminister Tobiszowski w rozmowie z Super Expressem. Najbardziej zabolała mnie ta szokująca forma. Przecież nigdy nie żałowałem Monice pieniędzy.
Na dowód pokazuje nawet wyciąg z konta, z którego wynika, że co miesiąc przelewał na konto córki tysiąc złotych miesięcznie, nie licząc finansowych prezentów z okazji urodzin czy imienin. Niestety, córka uważa, że to kropla w morzu potrzeb i oficjalnie wystąpiła o alimenty, argumentując, że jest przyzwyczajona do wysokiego poziomu życia. Termin rozprawy został wyznaczony na przyszły tydzień.
Oczywiście, że będę płacił - zapowiada pokornie ojciec. Już to zadeklarowałem córce. To moje jedyne dziecko i zrobię dla niej wszystko. Ale forma, w jakiej to zrobiła, niezwykle mnie boli.