Trwa ładowanie...
Przejdź na

Rodowicz UPOMINA Smaszcz-Kurzajewską: "To jest język, który nie powinien brzmieć w szerszym gronie"

0
Podziel się:

Paulina twierdziła niedawno, że brutalny, wręcz rynsztokowy język, jakim sama chętnie się posługuje, lepiej trafia do kobiet niż uprzejme wypowiedzi. Rodowicz ma na ten temat inne zdanie.

Rodowicz UPOMINA Smaszcz-Kurzajewską: "To jest język, który nie powinien brzmieć w szerszym gronie"

Paulina Smaszcz-Kurzajewska lubi uchodzić za osobę kontrowersyjną. Zresztą na tym buduje swój wizerunek, odkąd rozstała się w telewizja publiczną w geście protestu przeciwko zawieszeniu jej za udział w reklamie biżuterii.

Zaczęło się od gastrologicznego komentarza po kontrowersjach, jakie wzbudził jej odważny dekolt zaprezentowany cztery lata temu na bankiecie. Paulina wyznała wtedy, że "rzyga na idealność", po czym wyraźnie zadowolona z efektu, jaki wywołały jej słowa, postanowiła nadal brnąć w tę niewybredną stylistykę.

Ostatnio zabłysnęła opinią na temat "obci*gania pa*y”, którą uważa ze najpopularniejszą ścieżkę kariery wśród ładnych kobiet, znanych z reklam. Jej zdaniem one wszystkie są "strasznymi ku***szonami".

Potem broniła swoich słów, tłumacząc, że z jej doświadczenia jako "coacha" wynika, że do kobiet znacznie lepiej trafiają wulgaryzmy niż kulturalne wypowiedzi.

Nazywam prawdę po imieniu. Dlaczego ktoś oburza się moim językiem? - dziwiła się. Podczas moich warsztatów dla kobiet pomagam im rozwiązać wiele problemów. Panie, które na nie przychodzą, słuchają mnie, ponieważ nie koloryzuję i nikogo nie udaję. Taki język do nich trafia.

Z pewnością znalazłaby w Polsce osoby, zgadzające się z jej opinią. Na przykład Patryk Vega wydaje się podzielać jej zdanie, wnioskując z języka, jakim posługują się bohaterowie jego filmów, skierowanych do kobiecej widowni.

Nie należy do nich natomiast Maryla Rodowicz. W rozmowie z Faktem ujawnia, że chociaż potrafi siarczyście przekląć, to jednak stara się zatrzymać tę formę wypowiedzi w sferze prywatnej.

Nie ukrywam, że podobnych słów, a nawet przekleństw czasami używam - przyznaje piosenkarka. Jednak tylko w gronie przyjaciół. Po prostu wiem, na co mogę sobie wówczas pozwolić. Natomiast nie jestem zwolenniczką używania takich określeń publicznie. To jest język, który można usłyszeć w garderobie, w rozmowach z muzykami. Nie powinien brzmieć w szerszym gronie.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)