Program Warsaw Shore od samego początku budził sporo skrajnych emocji. Zarzuca mu się m.in. propagowanie libacji alkoholowych i patologicznych zachowań, co niekorzystnie wpływa na młodzież, która stanowi zdecydowaną większość widzów show. Mimo to, program nie traci na popularności, pojawiają się kolejne sezony, a uczestnicy osiągnęli już statusy pełnoprawnych celebrytów. Większość z nich w przerwach od nagrywania odcinków, para się popularną ostatnio influencerką. Niewątpliwy prym w tej dziedzinie wiedzie Ewelona, która z entuzjazmem zachęca nawet do kupowania tzw. testerów perfum.
Inną, jedną z barwniejszych postaci programu, jest Stifler, a właściwie Damian Zduńczyk, który zasłynął głównie dzięki proponowaniu w klubach swoim nieletnim fankom seks oralny. Celebryta z dużym zaangażowaniem stara się wypromować siebie samego, w czym pomaga mu nie tylko konto na Instagramie, ale i regularne pojawianie się na eventach, za które udaje mu się zgarnąć niemałe sumy pieniędzy.
Zobacz: Stifler z "Warsaw Shore" snuje plany na przyszłość: "Za 10 lat widzę siebie gdzieś, gdzie są kamery"
Jak się okazuje, przez hulaszczy tryb życia, celebryta stracił... kilkaset tysięcy złotych:
Przehulałem kilkaset tysięcy złotych. Był czas, że przepuszczałem wszystko, co zarabiałem. Mnóstwo kasy zostawiłem w klubach i hotelach. Trochę szkoda, ale przynajmniej dobrze się bawiłem. Potem nieco przystopowałem i zacząłem myśleć o przyszłości. Zrobiłem się mniej rozrzutny i bardziej doceniam wartość pieniądza - wyznał w rozmowie z Super Expressem.
Obecnie Stifler zapewnia, że już nieco "zmądrzał" i nie wydaje zarobionych pieniędzy tak łatwą ręką.