Trwa ładowanie...
Przejdź na

Uczestnicy programu "Rolnik szuka żony" komentują strajk rolników: "Nie krzyczą dajcie nam więcej pieniędzy!"

0
Podziel się:

Adam Kraśko przyznał, że choć "nie lubi korków", czasem nie ma wyjścia i trzeba "wyjść na ulice".

Uczestnicy programu "Rolnik szuka żony" komentują strajk rolników: "Nie krzyczą dajcie nam więcej pieniędzy!"

W środę o 8 rano w Warszawie rozpoczął się strajk rolników, którzy wyszli na ulice i sparaliżowali miasto. Na miejscu pojawiło się kilkuset rolników z AGROunii, którzy domagali się między innymi ograniczenia importu owoców i warzyw zza granicy. Na transparentach widniały hasła: "Polskie rolnictwo chyli się ku upadkowi. Dziękujemy za to rządowi" i " Puste chlewnie, sady, stoły. Polski rolnik prawie goły".

O komentarz w sprawie strajku poprosiliśmy najpopularniejszych polskich rolników:

Nie lubie protestów, które biją w niewinnych niczemu ludzi, ale czasem nie ma wyjścia. Sam nie lubię stać w korku i szkoda mi jabłek wyrzucanych na ulicę, ale czy ktoś zauważył to, że rolnicy oddają za darmo swoje płody rolne do domów dziecka albo biednym ludziom, bo nie oplaca im się sprzedaż a szkoda wyrzucić? Nie! To nie jest ciekawe, ani medialne, więc ruszają w na Warszawe, żeby nikt o nich nie zapomniał i ja to rozumiem - mówi wprost Adam.

Kraśko przyznał, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co jest największym problemem rolników:

Największym problemem rolników sa niskie ceny skupu na przykład ziemniaków albo jabłek. Nie ma stabilizacji, nic nie można zaplanować bez strachu o to, że trud się opłaci. Ceny skupu niektórych produktów, sa na granicy opłacalności, całe szczeście, że od stycznia tego roku można sprzedawać przetwory wytwarzane w domu bez podatku, do kwoty 40 tysięcy złotych. Dzięki temu kobiety ze wsi będą mogły ratować domowy budżet swoimi konfiturami, serami, wędlinami z domowej wędzarni - tak robi moja mama. Kłaniam się im z tego powodu bardzo nisko i apeluję: szanujcie polskich rolników, to my was żywimy! - powiedział w rozmowie z Pudelkiem Adam Kraśko.

Głos w tej sprawie zabrał także inny uczestnik popularnego show telewizyjnej Jedynki, Grzegorz Bardowski:

Obecnie protesty w Warszawie to nie tyle informacja dla rządu o problemach rolników (oni te problemy znają) ile dotarcie do opinii społecznej, poinformowanie jej że w rolnictwie nie dzieje się dobrze - tłumacz. Można powiedzieć, że sami rolnicy są podzieleni w tym temacie. Dlaczego? Ponieważ rolnictwo to różne branże : rośliny, owoce, warzywa, zwierzęta. Każda z nich ma różne problemy, a za Agro Unią stoją po prostu rolnicy którzy są pod kreską (całkiem spora grupa) – czyli nie widza nadziei na lepsze jutro i albo ktoś im w tym pomoże albo zamykają swoje gospodarstwa - wyjaśnia.

Bardowski brał udział we wcześniejszych protestach i wyjaśnia, że nie widzi w tym nic złego, jeśli to jedyna droga do polepszenia warunków życia:

_**Protesty? Jeżeli to pozwoli wprowadzić jakieś zmiany i polepszyć sytuację moich kolegów po fachu tzn. że są słuszn**e. Rolnicy nie krzyczą: dajcie nam więcej pieniędzy!!! Chcą na przykład oznakowania polskich produktów w sklepach. Chcą przekazać, że jabłka które ostatnio rozdawali gniją w ich sadach w setkach ton bo nie opłaci się ich zebrać. Gdyby siedzieli w zaciszu swoich domów, nikt by się o tym nie dowiedział._
Za mało osób zdaje sobie sprawę, że to nasze wspólne problemy. Nie tylko rolników, ale konsumentów. Jeżeli to nie my będziemy produkować, zrobią to nasi sąsiedzi ze wschodu albo zachodu i konsument nie będzie miał wyboru jakiej jakości dostanie produkt na swój talerz. Jeżeli ktoś tego nie rozumie to niech się zastanowi jaka część jego życia to jedzenie, lodówka, zakupy, restauracje i wszystko czym zaspokaja głód - przekonuje w rozmowie z nami mąż Anny Bardowskiej.

Sprawę skomentował dla nas również Łukasz Siebers.

Protest popieram. Uważam, że w wielu dziedzinach rolnictwa nie dzieje się dobrze. W najtrudniejszej sytuacji są producenci trzody chlewnej oraz sadownicy, ale również wszystkie gospodarstwa, które poniosły straty z powodu ubiegłorocznej suszy. Dużo mówi się o nieodpowiednich regulacjach prawnych w handlu produktami rolnymi i to właśnie te regulacje (skutkujące niskimi cenami w skupach) skumulowane z niekorzystnymi warunkami pogodowymi doprowadziły do tego, że rolnicy nie wytrzymali.

Zgadzacie się z nimi?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)