Trwa ładowanie...
Przejdź na

Ryszard z "Sanatorium miłości" żali się na program: "Była niezdrowa rywalizacja, zawiść i pomówienia"

0
Podziel się:

65-latek z Warszawy był jedną z najbardziej barwnych postaci w reality show Jedynki. Polubiliście go?

Ryszard z "Sanatorium miłości" żali się na program: "Była niezdrowa rywalizacja, zawiść i pomówienia"

Program Sanatorium miłości okazał się kolejnym hitem Telewizji Polskiej. Przez ostatnie tygodnie widzowie z zapartym tchem śledzili przygody 12 seniorów, którzy szukali bratniej duszy w ośrodku w Ustroniu.

Jedną z najbardziej barwnych postaci był Ryszard Lasota, który przyznał, że nie najlepiej będzie wspominał pobyt w uzdrowisku. Warszawianin wdał się w konflikt z współlokatorem i bez przerwy chodził niezadowolony. Nie pasowało mu towarzystwo, a przygotowane przez producentów rozrywki nie spełniały jego wygórowanych wymagań. Serce Ryszarda nie zabiło też mocniej do żadnej kobiety. Gdy pobyt dobiegł końca, Lasota nie ukrywał, że z ulgą wraca do domu.

65-latek gościł ostatnio w Pytaniu na Śniadanie, gdzie ponownie żalił się na program. Jego zdaniem uczestnicy mieli "parcie na szkło" i byli wobec niego zawistni.

Idąc tam zakładałem, że poznam jakiegoś kolegę czy koleżankę, żebyśmy mogli sobie o ciekawych tematach porozmawiać, ale się nie dało. Ludzie mieli tam parcie. Niby przedstawiani byli, że będą wspaniali, ale każdy chciał się wybić jak najwięcej. Była niezdrowa rywalizacja, zawiść i pomówienia, a ja nie z tych. (...) Gdyby była druga edycja programu, to zgodziłbym się wziąć w niej udział, ale poprosiłbym o przedstawienie uczestników. Błędem było to, że nie przedstawiono ich wcześniej - żalił się uczestnik.

Ponadto Ryszard ma zastrzeżenia do warunków panujących w programie. Nie podobały mu się m.in. zapewnione przez producentów środki transportu.

Te stare rupiecie, pojazdy, to już były w pierwszym dniu. Rzutowało to na moje nastawienie. Ja nie jestem przyzwyczajony, żeby Nyską 40-letnią jeździć albo "Ogórkiem", gdzie okna wypadają - mówił z wyrzutem Lasota.

Ryszard odniósł się też do konfliktu ze współlokatorem, Lesławem, któremu nie chciał na koniec podać ręki.

Ręka była podana, ale poza kamerami. Nie sztuką jest podać rękę w blasku fleszy, a potem odejść i robić dalej to samo. Nawet nasze prawo stosuje dla recydywistów inne kary za to, co zrobili. Uznałem, że na tyle był dokuczliwy ten pan, że wiedziałem, że będzie grał dalej. Może życie pokaże, że było inaczej, ale nie uprzedzajmy - dodaje uczestnik.

Lasota stwierdził też, że "jest odporny na hejt", a "telewizja pokazała go takim, jakim jest".

Polubiliście "Czarnego Ryszarda"?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)