Trwa ładowanie...
Przejdź na

Paweł Gużyński tłumaczy się z ataku na Małgorzatę Rozenek: "Przekaz wzbudził moje uzasadnione obawy"

0
Podziel się:

Dominikanin uzasadnił swój post, który wywołał burzę wokół książki Perfekcyjnej.

Paweł Gużyński tłumaczy się z ataku na Małgorzatę Rozenek: "Przekaz wzbudził moje uzasadnione obawy"

Ostatnie kilka dni upłonęło Małgorzacie Rozenek pod znakiem medialnego skandalu. Prezenterka ruszyła z promocją książki In vitro. Rozmowy intymne, o której zaczęła informować na swoich profilach społecznościowych. To nie spodobało się najwyraźniej Pawłowi Gużyńskiemu, współautorowi jednego z wywiadów, który znalazł się w tomie. Dominikanin w obszernym poście, zamieszczonym na Facebooku, zaznaczył, że celebrytka nie przyczyniła się do powstawania tekstu, a jej podpisywanie się pod projektem uważa za oburzające.

Na ripostę ze strony Gosi nie trzeba było długo czekać. W swoim oświadczeniu Rozenek zaznaczyła, że miesiącami musiała merytorycznie przygotowywać się do każdego wywiadu. Co więcej, we wstępie tekstu znajdują się podziękowania dla wszystkich, którzy przyłożyli rękę do jego powstawania. Swoją wypowiedź Perfekcyjna podsumowała stwierdzeniem, że wywoływanie tak niepotrzebnej afery wokół tak istotnego tematu, jest co najmniej niesmaczne.

Najwyraźniej nie chcąc dać się zapędzić w kozi róg, Gużyński wydał kolejne oświadczenie, tym razem tłumaczące jego poprzedni post.

Aby dać wyraz temu, że w sytuacji zaistniałych kontrowersji nie zamierzam nikomu przynieść ujmy, ani nikogo skrzywdzić, wyjaśniam również, że mój wpis na facebooku, dający początek aktualnym doniesieniom medialnym był reakcją na słowa Pani Rozenek, z którymi zapoznałem się za pośrednictwem jej profilu na portalu Instagram. Przekaz w nich zawarty wzbudził moje uzasadnione obawy, że pominięto wkład pracy osób trzecich, jaka została wykonana, aby projekt autorstwa Pani Rozenek mógł z powodzeniem ujrzeć światło dzienne - tłumaczy dominikanin.

Gużyński dodał również, że nie chciał podważyć wiarygodności Rozenek, a jedynie zaznaczyć, że nad książką pracowała dużo większa grupa osób.

Mój wpis na facebooku nie miał zatem na celu podważenia autorstwa całości projektu Małgorzaty Rozenek-Majdan. Jego intencją było pryncypialne, jak na księdza przystało, zwrócenie uwagi na fakt, że firmować jakieś przedsięwzięcie swoim nazwiskiem nie oznacza dokładnie tego samego, co być wyłącznym autorem książki.

Na koniec, kaznodzieja zaznaczył, że leży mu na sercu dobro całego projektu.

Chcę wyrazić szczerą nadzieję, iż wskazane przeze mnie wątpliwości nie przeszkodzą projektowi Pani Rozenek i jej samej w osiągnięciu pełnego sukcesu książki.

Myślicie, że to zakończy ich internetowe waśnie?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)