Trwa ładowanie...
Przejdź na

Rafał Zawierucha szacuje szanse swojej postaci w montażu: "Nawet sekunda czy dwie to będzie wielka radość"

0
Podziel się:

W rozmowie z "Vivą" aktor zapewnia, że bez względu na to, jak potraktują go montażyści, tego, co przeżył, nikt mu nie odbierze.

Rafał Zawierucha szacuje szanse swojej postaci w montażu: "Nawet sekunda czy dwie to będzie wielka radość"

O Rafale Zawierusze Polska usłyszała, gdy nagle okazało się, że pojechał do Hollywood na zaproszenie samego Quentina Tarantino. Tarantino to jeden z tych reżyserów, o którym wszyscy po cichu marzą, a Natalia Siwiec nawet na głos, ale do tej pory jakoś nikt z nim nie miał szczęścia. Udało się dopiero Rafałowi, który ma na koncie 30 ról, wyłącznie epizodycznych.

W filmie Once Upon a Time in Hollywood zagrał młodego Romana Polańskiego. Na planie spotkał się z plejadą gwiazd, w tym Leonardo DiCaprio, Alem Pacino, Bradem Pittem i Margot Robbie, która zagrała młodą Sharon Tate, żonę Polańskiego zamordowaną przez sektę Charlesa Mansona.

W rozmowie z magazynem Viva Zawierucha przyznaje, że ma już ogólne pojęcie, jak potoczą się losy jego postaci w trakcie montażu, który, jak wiadomo, rzadko bywa łaskawy dla polskich aktorów. Jednak każdy z tony dokumentów dotyczących klauzul poufności, które podsunięto mu do podpisania, przypomina, że nie wolno mu o tym nawet pisnąć.

Nawet jeśli będę sekundę to dla mnie wielka radość - przekomarza się Zawierucha. Może dwie. Ale nie mogę o tym mówić. Podpisałem klauzulę poufności. Przecież zagrałem i tego już nic nie zmieni. Mam przeczucie, że to będzie naprawdę coś wielkiego. Ale film jest jeszcze w montażu.
Aktor w wywiadzie asekuruje się wyznaniem, że nawet gdyby go całkiem wycięli to tego, co przeżył w Los Angeles, nikt mu nie odbierze.

Tarantino mówi: „Witamy w rodzinie Tarantino, cieszę się, ze dotarłeś"- wspomina aktor. Jest niesamowity, magiczny, elektryzujący. Pełen miłości do tego, co robi. Zaczynają się zdjęcia, każdy dzień to dla mnie nowe przeżycie. Dostaję scenariusz, czytam go w biurze, mam wypieki i gęsią skórkę. Śmieję się i jednocześnie lecą mi łzy, bo spotyka mnie coś niebywałego. Czuję się jakbym oglądał najlepszą operę na świecie i słyszał każdą frazę. Magia. Przenoszę się w tamta rzeczywistość obok DiCaprio czy Brada Pitta”.

O tym, czy Rafał przetrwał montaż przekonamy się już w połowie maja, bo Tarntino zdecydował się przyspieszyć zaplanowaną na lipiec premierę i zaprezentować swój najnowszy film na festiwalu w Cannes. Trzymacie kciuki za Zawieruchę?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)