Trwa ładowanie...
Przejdź na

Żona Kalisza nadal ma uprawnienia adwokackie. "Nie dostaliśmy z prokuratury ani pół kartki"

0
Podziel się:

Rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Adwokackiej tłumaczy, że nie może w tak ważnej sprawie opierać się na doniesieniach medialnych, a prokuratura z jakiś powodów opóźnia przekazanie dokumentów.

Żona Kalisza nadal ma uprawnienia adwokackie. "Nie dostaliśmy z prokuratury ani pół kartki"

15 lutego żona Ryszarda Kalisza, Dominika została zatrzymana przez policję po tym, gdy pijana wsiadła za kierownicę swojego land rovera, w którym siedział jej 3,5-letni synek Fryderyk. Zdarzenie miało miejsce około godziny 15.00 na stacji benzynowej położonej przy ulicy Conrada w Warszawie. To właśnie pracownicy stacji, zaniepokojeni dziwnym zachowaniem kobiety, w trosce o bezpieczeństwo siedzącego na tylnym siedzeniu dziecka, wezwali policję.

Dominika K. początkowo odmówiła poddaniu się badaniu alkomatem, twierdząc, że owszem, piła alkohol, ale dwa dni wcześniej. Przekonywała policjantów, że badanie nie ma sensu, bo "nie czuje się pijana”, a potem poprosiła "o warunkowe umorzenie sprawy".

Wtedy na miejsce zdarzenia przyjechał Ryszard Kalisz i namówił żonę na badanie alkomatem. Urządzenie pokazało 2,5 promila.

Za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości grozi do dwóch lat więzienia, a za narażenie synka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - do pięciu lat. Prawdopodobnie Dominika K. straci też uprawnienia adwokackie, ale o tym zdecyduje Okręgowa Izba Adwokacka, kiedy tylko otrzyma odpowiednie dokumenty z prokuratury.

Niestety, jak ujawnia rzecznik dyscyplinarny, czeka na nie już trzy miesiące.

Kilka dni po ujawnieniu sprawy wystąpiłem do prokuratury o przekazanie materiałów w sprawie pani Dominiki K. Do tej pory nie dostałem żadnej odpowiedzi - potwierdza w rozmowie z Faktem mecenas Krzysztof Stępiński. Nie możemy opierać się na doniesieniach medialnych, muszę mieć informacje w tej sprawie z prokuratury. Do tej pory nie dostałem ani połowy kartki.
Właściwie nie wiadomo, dlaczego przesłanie dokumentów aż tak się opóźniło. Być może prokuratura czekała na interwencję tabloidu, bo Fakt chwali się, że przesłała niezbędne dokumenty tuż po wtorkowym telefonie z redakcji.

Wszystkie dokumenty dotyczące tej sprawy zostały w środę wysłane do Izby Adwokackiej - zapewnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)