Trwa ładowanie...
Przejdź na

Wojciech Mazolewski o rozstaniu rodziców: "Swoje za to wycierpiałem. Zapłaciłem w relacjach z kobietami"

0
Podziel się:

W wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" muzyk opowiedział o swojej fascynacji Janem Pawłem II, oraz o tym, jak trudny był dla niego rozwód rodziców. Wzruszyliście się?

Wojciech Mazolewski o rozstaniu rodziców: "Swoje za to wycierpiałem. Zapłaciłem w relacjach z kobietami"

Wojciech Mazolewski od lat jest jednym z głównych "budowniczych" polskiej sceny jazzowej. Rodzimy show biznes odkrył go jednak dopiero, kiedy postanowił związać się z byłą nianią dzieci Natalii Kukulskiej, Mają Sablewską. Mimo że stylistka rozstała się z muzykiem już jakiś czas temu, o Mazolewskim nadal mówi się niestety jako "o tym od Sablewskiej". Zapewne nie jest to powód do radości dla jego obecnej partnerki, Katarzyny Zawadzkiej, z którą, jeśli wierzyć doniesieniom zza kulis, muzyk również nie ma najłatwiejszych relacji.

Wygląda jednak na to, że już niedługo Mazolewski może doczekać się w tabloidach nowego przydomka - "tego, który chciał zostać papieżem". W wywiadzie dla najnowszego wydania Wysokich Obcasów Extra, Wojciech nie tylko zdradza kulisy rozwodu swoich rodziców, ale przyznaje też, że jako dziecko marzył o karierze głowy kościoła.

Jestem wychowany na etosie papieża Polaka. Pamiętam, jak na składaku jeździłem jako nastolatek po Trójmieście w czasie jego wizyty. Wcześniej, jako dziecko, stojąc za rękę z mamą, widziałem go, jak obok nas przejechał. Czułem bardzo pozytywne wibracje. Na pytanie, kim chcę zostać, odpowiadałem, że papieżem - wyznaje.

Jak się okazuje, kościół był dla Mazolewskiego również źródłem muzycznych inspiracji.

Babcia Bronia, mama mamy, uczyła mnie pacierzy, zostałem wychowany w głębokiej wierze. Chodziłem z nią do kościoła na Mazurach, co tam się działo muzycznie! Co tam był za organista szalony! I jeszcze chór tych wszystkich pięknych pań, które z taką radością, oddaniem śpiewały pieśni religijne.

Dzieciństwo gwiazdora nie było niestety usłane płatkami róż. Młody Wojtek bardzo wcześnie musiał zacząć samodzielnie zarabiać.

Od szóstej klasy podstawówki zacząłem zarabiać. Pomagałem przy remontach mieszkań. Jak się maluje pędzlem szybko, to zawsze potrzebne są wykończenia. Mały chłopak, który wszędzie wejdzie, zrobi to sumiennie. Nauczyłem się malować, tapetować i sprawiało mi to frajdę. Poczułem, jaką satysfakcję może dać praca. (…) Potem była stocznia i większe pieniądze, za które wreszcie kupiłem gitarę elektryczną, na której dawało się grać – opisuje swoje początki przygody ze sztuką.

Punktem zwrotnym w życiu Mazolewskiego był rozwód jego rodziców. Jego najstarszy brat nie mieszkał już wówczas z rodziną, co sprawiło, że wszystkie "męskie obowiązki" spadły na nastoletniego Wojciecha.

Ten moment mnie zmienił. Rozwód rodziców przeżyłem bardzo. Nie lubię do tego wracać. Ojciec się wyprowadził, zostaliśmy z bratem z mamą, byłem w czwartej klasie podstawówki. Chwilę później udało nam się uzyskać prawo do całego mieszkania. Na moje barki spadło utrzymanie tego w ryzach. Trzy piece, w każdym pokoju jeden, zimą codziennie trzeba było w nich napalić, wstawałem rano, żeby przynieść kilka węglarek węgla z piwnicy. Zostałem najstarszym facetem, to było nobilitujące – wspomina na kartach Wysokich Obcasów Extra.

Muzyk stwierdził również, że tamte trudne doświadczenia do dziś kładą się cieniem na jego relacjach z kobietami.

Dzisiaj wiem, jakie to ma konsekwencje, kiedy dziecko staje się dorosłym, przejmuje jego role. Swoje za to wycierpiałem, zapłaciłem w relacjach ze światem, z przyjaciółmi, kobietami. Ale wtedy byłem szczęśliwy. Coś zależało ode mnie - przyznaje.

Chcielibyście zobaczyć Mazolewskiego w roli następcy świętego Piotra?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)