Trwa ładowanie...
Przejdź na

Rafał Zawierucha o roli w filmie Quentina Tarantino: "Nie mam żadnego kompleksu z tym, że jestem z Polski"

1
Podziel się:

Polski aktor do końca nie był pewien, czy przetrwa montaż. "Ufałem Quentinowi bezgranicznie" - mówi.

Rafał Zawierucha o roli w filmie Quentina Tarantino: "Nie mam żadnego kompleksu z tym, że jestem z Polski"

Rafał Zawierucha w tym roku po raz pierwszy w życiu pojechał do Cannes na festiwal filmowy. Uczestniczył w promocji najnowszego filmu Quentina Tarantino Pewnego razu w… Hollywood, w którym zagrał młodego Romana Polańskiego opromienionego wtedy sukcesem Dziecka Rosemary.

Rafał wpadł na czerwony dywan prosto z kolejnego planu filmowego, zaskakując publiczność zawadiackimi wąsami, których zapuszczenia wymagała od niego nowa rola. Zawierucha nie ukrywał, że do końca nie był pewien, czy jego postać przetrwa montaż, zwłaszcza że trailery nie nastrajały pozytywnie.

Aktor skromnie zapewniał, że do szczęścia wystarczy mu dosłownie kilka sekund spędzonych na ekranie, bo największą radością była sama praca z reżyserem uznawanym za jednego z najlepszych na świecie, nie wspominając już nawet o plejadzie gwiazd.

Z DiCaprio połączył nas nawet polski wątek - ujawnia aktor w rozmowie z Galą. Okazało się, że obaj jesteśmy fanami twórczości wybitnego malarza Stanisława Szukalskiego. Dużo o nim rozmawialiśmy. Ani on, ani Brad nie stawiają murów. Tam każdy zna swoje miejsce, wie, gdzie jest i po co. Jeśli spotykasz człowieka, który też kocha to co robi, to spotykacie się na tym samym boisku, w tej samej grze i drużynie. Z Leonardo, Bradem i Margot tak właśnie było.

Od lat nie mam żadnego kompleksu z tym, że jestem z Polski, choć i dziś niektórzy nadal wysyłają do Polski paczki z ubraniami... - dodał Zawierucha. Jeśli okazujesz komuś szacunek, to to samo dostaniesz. Codziennie przed planem robiłem na rowerze 50-kilometrową trasę prowadzącą do Venice Beach. W opinii Pitta i DiCaprio mój zwyczaj świadczył o polskim szaleństwie.
Na szczęście już wiadomo, że Rafał przetrwał montaż. Jak wyznaje, była to dla niego wyjątkowa chwila.

Kiedy zobaczyłem siebie na ekranie, uspokoiłem się - wspomina w Gali. To mi wystarczyło, żeby upewnić się, że to już jest sukces. Wtedy chyba po raz pierwszy w życiu skupiłem się na pokazanej w filmie historii, a nie na tym, jak wypadłem. Film bardzo mną poruszył, uważam, że powstało wybitne kino. Tarantino świetnie bawi się z widzem i jego przyzwyczajeniami na wielu poziomach. W życiu nie spodziewałem się, że będę szedł po legendarnych schodach prowadzących do pałacu festiwalowego w towarzystwie takich sław. Jest to dla mnie, jako aktora i jako człowieka, życiowy sukces.

_

_

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(1)
gość
5 lata temu
...ale po polsku by się nauczył. Poprawnie. Widać żeby zrobić karierę w Hollywodzie niepotrzebna ojczysta mowa.
Najnowsze komentarze (1)
gość
5 lata temu
...ale po polsku by się nauczył. Poprawnie. Widać żeby zrobić karierę w Hollywodzie niepotrzebna ojczysta mowa.