Przez prawie 20 lat Beata Pawlikowska była znana głównie jako autorka serii książek o "Blondynce w podróży", w których przybliżała czytelnikom odległe krainy, które dane jej było odwiedzić. Niestety, z czasem podróżniczka postanowiła poszerzyć swoją działalność wydawniczą o przepełnione banialukami poradniki o "walce z depresją", kursy języków, których sama nie poznała oraz instruktaże, jak osiągnąć wewnętrzną motywację.
Zobacz: Pawlikowska radzi, jak wyjść z depresji. "To niebezpieczne dla zdrowia i życia chorych bzdury!"
Z najnowszego wpisu dziennikarki możemy dowiedzieć się, że jednym z najlepszych sposobów na odnalezienie spełnienia, jest zdanie sobie sprawy, że ktoś znajduje się w dużo gorszej sytuacji od nas. Notatka z "wakacyjnego dziennika szczęścia" została opublikowana na Instagramie w piątkowy wieczór i już wywołała na koncie podróżniczki spore zamieszanie.
Oleg pochodzi z Ukrainy i przyjechał dzisiaj z własnym odkurzaczem, który wyglądał jak żółta łódź podwodna. Kiedy wyszedł, znów pomyślałam, że jestem szczęśliwa. Szczęśliwa, bo mam to ogromne szczęście, że Oleg sprząta u mnie, a nie ja u niego - podsumowała swoją jakże inspirującą myśl.
W komentarzach pod zdjęciem pamiętnika szybko pojawiły się opinie krytyków, którzy wypunktowali dziennikarkę za, co tu dożo mówić, idiotyczny wpis.
Na miejscu Olega byłabym zdołowana po przeczytaniu tego. Ktoś się cieszy, że nie ma tak źle, jak ja. Ani to zbyt życzliwe, ani budujące. Lubię Cię i cenię, ale to akurat jest mocno słabe - czytamy.
Nie zabrakło też jednak osób, które z zadziwiającym uporem próbowały przekonać resztę Internautów, że źle zinterpretowali oni słowa Beaty, która nie skrzywdziłaby przecież nawet kwiatka.
Myślę, że Pani Beacie chodzi o to, że się cieszy z powodu tego, że nie jest w takiej sytuacji, jak Pan Oleg, który wyjechał z kraju i musi tak zarabiać na życie - przekonują zwolennicy Beaty.
Widząc zamieszanie, jakie post wywołał na jej profilach społecznościowych, Pawlikowska pospieszyła z karkołomnym wytłumaczeniem swojej domorosłej filozofii.
Spojrzałam na to z innej perspektywy. Chodzi o to, że w zyciu wszystko jest nieprzeiwdywalne. Równie dobrze, to ja mogłabym być osobą, która sprzata u Olega. Kiedyś pracowałam jako sprzątaczka w hotelu i wiem jak to jest. Teraz pracuję jako ktoś inny i doceniam fakt, że dzisiaj ja nie sprzątam u kogoś, lecz ktoś u mnie. Nie wiem, jak będzie jutro - mędrkuje.
Nieudolna próba wytłumaczenia swojego światopoglądu jednak tylko bardziej rozsierdziła fanów, którzy przy okazji zauważyli, że dziennikarka edytuje, bądź też usuwa ich komentarze.
Nie doceniasz, tylko uważasz to za miarę swojego szczęścia. Wróć na ziemię kobieto, bo odleciałaś daleko. Edytowanie komentarzy niestety nic tu nie pomoże. Ten post jest strzałem w kolano - napisała jedna z "fanek" Pawlikowskiej na jej facebookowym profilu.