Dorota Szelągowska zyskała sympatię telewidzów dzięki prowadzeniu własnego programu, w którym urządza domy Polaków. Sama niedawno chwaliła się luksusowym biurem i snuła w tabloidzie plany otworzenia własnego pensjonatu. Dzieciństwo prezenterki jednak nie przebiegało wcale pod znakiem dobrobytu i bogactwa. W jednym z ostatnich wywiadów przyznała, że wychowywała się w biedzie i mieszkała w domku bez ogrzewania. Musiała przejść także przez ciężkie chwile związane z nowotworem jej mamy, Katarzyny Grocholi. Dorota gorzko wspomina także ojczyma alkoholika, który okazał się być pedofilem. Jej matka jednak zaprzeczyła, by córka była molestowana przez mężczyznę.
Po traumatycznych wydarzeniach w życiu Doroty nadszedł długo wyczekiwany czas spełnienia i sukcesu. Stała się autorytetem w dziedzinie wystroju wnętrz i jedną ze sztandarowych twarzy TVN-u. Trudne doświadczenia nie wpłynęły także negatywnie na pewność siebie prezenterki. Dumnie pozowała bez grama makijażu na Instagramie, a fani w licznych komentarzach docenili jej odwagę.
Dorota tegoroczne wakacje spędza w swoim domu na Warmii. Kilka lat temu kupiła 80-letnią posiadłość i sama ją wyremontowała. Jak przyznaje, domek okazał się dla niej azylem, w którym "odzyskuje harmonię i czuje się dobrze". W domowym zaciszu może skupić się na jednej ze swoich pasji - gotowaniu. Tym razem postanowiła przyrządzić ulubioną zupę tajską, a po składniki pobiegła na warmiński targ. Z wyprawy wróciła... z podbitym okiem, którym pochwaliła się na InstaStory:
_**Warmia niczym Mielno - zniszczy każdego. To efekt porannej wyprawy po warmińskie owoce morza - krewetki były bardzo waleczne**_ - żartowała z sińca pod okiem.
Nie wiadomo dokładnie, co się stało, jednak kontuzja nie przeszkodziła Dorocie w przygotowaniu zupy tajskiej.