Już prawie dwa tygodnie temu Kamil Durczok został zatrzymany przez policję za spowodowanie wypadku na autostradzie A1. W chwili zatrzymania dziennikarz miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Choć sąd odrzucił wniosek prokuratury o tymczasowym zatrzymaniu i Durczok opuścił areszt za poręczeniem majątkowym w wysokości 15 tysięcy złotych, na światło dzienne wypływają *coraz to nowe fakty w sprawie. Możliwie, że do samochodu z pijanym 51-latkiem wsiadła kobieta, na co wskazywałaby wystrzelona poduszka powietrzna na miejscu pasażera, a zgodnie z informacjami, które jakiś czas temu podał portal _wPolityce.pl_, spekulowano nawet o tym, że w momencie zatrzymania policja miała znaleźć w jego aucie *broń palną.
Jak donosi Super Express, chwilę przed kolizją Kamil miał zatrzymać się na stacji benzynowej, gdzie kupił… setkę wódki. Z dziennikiem skontaktował się świadek zdarzenia, który zapewnił, że pół godziny przed wypadkiem spowodowanym przez dziennikarza widział go, dokonującego zakupu alkoholu:
Stał w kolejce. Rozglądał się nerwowo wkoło. Kupił tak zwaną "małpkę" i schował ją do kieszeni w spodniach. Po wyjściu ze sklepu szedł do auta razem z młodą dziewczyną i psem. To był na pewno Kamil Durczok. Wiele osób go widziało - zdradza informator.
Jednakże, adwokat 51-latka zapytany o taką ewentualność stwierdził, że "nic o tym nie wie": Jestem zaskoczony. I wierzę, że to nie jest prawda.
Durczok w rozmowie ze śledczymi miał zeznać, że przed wyjazdem z Władysławowa wypił prawie dwa piwa, jednak ani słowem nie wspomniał o wódce.