Deynn i Daniel Majewski spędzili ostatnio rozkoszny urlop we Włoszech. Każdy dzień szczegółowo relacjonowali na Instagramie i na YouTubie. Ostatni odcinek ich vloga nie jest jednak tak radosny, jak poprzednie. Opowiadają w nim o niemiłej przygodzie, jaka spotkała ich na koniec urlopu.
Na początku nic nie zapowiadało nieszczęścia. Daniel kupił przez internet bilety na lot z Rzymu do Warszawy liniami WizzAir. Zapłacił niemało, bo aż 2900 zł za dwa miejsca w klasie ekonomicznej. Cena jednak nie grała roli - Deynn, która miesiąc temu kolejny raz poprawiła piersi, musiała zdążyć na konsultację u lekarza, żeby sprawdzić, czy wszystko się dobrze goi.
Gdy Daniel dostał maila od WizzAira, stwierdził, że coś jest nie tak. W załącznikach znalazł potwierdzenie zakupu biletów i ubezpieczenia, ale nigdzie nie było informacji o numerach miejsc. Pomyślałem, że coś mi się ubzdurało - uznał ostatecznie i pojechał z Deynn na lotnisko z nadzieją, że tam się wszystko wyjaśni. Majewscy ruszyli do odprawy. Niestety, spotkała ich przykra niespodzianka:
Pani przy odprawie bagażowej zabiera nam bagaż i mówi, że nie wie, czy my w ogóle polecimy. Mówię: "Jak to? Coś się dzieje z samolotem?". Ona: "Nie z samolotem, tylko nie macie biletów" - relacjonuje Majewski.
Okazało się, że przewoźnik sprzedał więcej rezerwacji, niż było miejsc w samolocie. Taką sytuację nazywa się overbookingiem i niestety doświadczyło jej wielu podróżujących tanimi liniami lotniczymi.
Jak opowiadaliśmy o tym babci czy wlascicielom firm, z ktorymi współpracujemy, wszyscy byli w szoku. To jest hit - 235 osób kupilo bilety na nasz lot. A w samolocie, który lata z Rzymu do Warszawy, codziennie jest 200 miejsc - opowiadał widzom Daniel.
Miła pani z odprawy współczuła Majewskim i powiedziała, że jej zdaniem takie praktyki linii lotniczych to "legalne oszustwo". Nie była jednak w stanie im pomóc. Para musiała lecieć następnego dnia rano (wszystkich, którzy martwią się stanem zdrowia biustu Deynn uspokajamy, że wizyta u lekarza zaplanowana jest na popołudnie, więc powinna zdążyć).
Majewscy opuścili lotnisko zdenerwowani. To jakiś żart! I to nieśmieszny! - pieklił się Daniel. Szybko jednak doszedł do wniosku, że musiała tu interweniować jakaś siła wyższa. Przed wyjazdem na lotnisko Majewscy pokłócili się, przez co nie zdążyli nakręcić przebitek na vloga, a obrażona Deynn nie zeszła na śniadanie i była głodna. Wspólna walka z przeciwnościami losu sprawiła, że para się pogodziła.
Nic nie dzieje sie bez przyczyny, na pewno tak miało być. To był znak, tu chodzilo o to, żebysmy dokonczyli vloga - zawyrokował ostatecznie Daniel. Celebryci wrócili do hotelu, Deynn się najadła i można było spędzić kolejny przyjemny dzień w Rzymie.
Majewski trzeźwo zauważył jednak, że nie każdy pasażer, który padnie ofiarą overbookingu, ma tyle szczęścia, co oni.
Dla mnie to jest skandal, jak nie odzyskamy pieniędzy, to się bardzo zdenerwuję - mówił Daniel, zachęcając widzów, by dokładnie sprawdzali, czy ich rezerwacja we wspomnianych liniach lotniczych faktycznie gwarantuje im miejsce w samolocie.
Na instagramowym profilu Majewskiego jedna z internautek zwrócił uwagę na problem overbookingu i wyjaśnił, skąd się bierze:
Takie niestety maja tam prawo w WizzAir i w innych tanich liniach lotniczych. Jest to dla nich w pewien sposób "zabezpieczenie". Gdy jest dużo miejsc, można polecieć za grosze, np. Gdańsk-Oslo 79 zł w obie strony. Sprzedają więcej miejsc tylko dlatego, że jeśli komuś coś wypadnie na ten dzień, to może sobie darować te 80zł... To się nazywa OVERBOOKING. Powinno być o tym napisane w ich regulaminie. Według mnie jest to chore prawo, że kupując bilety nie masz pewności, czy polecisz. Musicie poczytać o waszych prawach. Zwroty kosztów są zależne od dystansu lotu.
Jak podaje portal TanieLoty.com, w takiej sytuacji pasażerom należy się rekompensata:
Wysokość rekompensat pieniężnych jest usankcjonowana przez przepisy UE i zależy od długości lotu. Za rezygnację z lotu do 1500 km należy się 250 euro, pomiędzy 1500 km a 3000 km 400 euro, a za loty dalsze 600 euro - dowiadujemy się.
Wam też przytrafiła się podobna historia?