Trzeba przyznać, że w ciągu 6 lat Emily Ratajkowski udało się zrobić błyskotliwą karierę w świecie mody. Amerykanka o polskich korzeniach już dawno udowodniła, że ma większe ambicje niż tylko rozbieranie się w kolejnych sesjach, a epatowanie swoją seksualnością traktuje jako przykład czwartej fali feminizmu.
Kilka dni temu w amerykańskim wydaniu _**Harper's Bazaar**_ ukazał się obszerny esej, w którym Emily podzieliła się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat współczesnego obrazu kobiety. Przy okazji gwiazda wystąpiła w sesji, w której zaprezentowała... owłosioną pachę. Okazuje się, że "kontrowersyjna" fotografia miała być buntem modelki przeciwko obowiązującym standardom piękna. Samozwańcza aktywistka twierdzi, że "nie zgadza się na piętnowanie kobiet, które chcą się wyłamać z narzuconych przez męską kulturę schematów".
Czasami pozwalam, by na moim ciele rosło owłosienie - wyznała. To sprawia, że czuję się bardzo seksownie. Golenie pach zależy wyłącznie ode mnie. Dla mnie owłosienie ciała to kolejna okazja dla kobiet do skorzystania ze swojej możliwości wyboru.
Amerykanka przyznała, że zaczęła siebie inaczej postrzegać po rozpoczęciu studiów na uniwersytecie UCLA.
Na studiach chodziłam na zajęcia z gender studies. Dzięki temu dotarło do mnie, jak niewiele wiedziałam na temat płci i zaczęłam badać swoją kobiecą tożsamość.
Ratajkowski przyznała, że na przekór ostrzeżeniom, uwielbia podkreślać swoją kobiecość, a bycie seksowną "na stałe wpisało się w jej naturę i dodało jej pewności siebie".
Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mówili mi, że jeżeli założę to lub to, nikt nie będzie brać mnie na serio. Nauczyciele komentowali mój wygląd stwierdzając, że nikt nie będzie mnie szanować. Jestem przekonana, że zdecydowana większość moich spostrzeżeń na temat tego, co znaczy być dziewczyną, została ukształtowana przez męską kulturę. Do diabła, jestem nawet pewna, że nadal ma ona silny wpływ na mnie i moje wybory. Ale czy nie o to chodzi w feminizmie? O wybór? - zakończyła.