Uliczny rap od zawsze rządził się swoimi prawami. Najważniejsze są zasady! To one regulują życie i karierę twardych artystów. Zasad jest ich kilka: szanuj kolegów, matka jest najważniejsza, bądź lojalny i nie donoś. Respektowanie i stosowanie wszystkich gwarantuje szacunek ulicy. Charakter też jest ważny, a ten kształtuje się oczywiście tylko w trudnych, prawdziwych miejskich okolicznościach blokowisk i podwórek. Dobrze mieć wokół siebie kumpli, którzy zawsze stanął za tobą murem jednak kiedy zawiedziesz, to musisz liczyć się z tym, że ulica obejdzie się z kimś takim bez ceregieli.
Konflikt pomiędzy Kaczorem BRS i Peterem z Gangu PP jest właśnie klasycznym przykładem ulicznego beefu. Panowie, którzy jeszcze niedawno mianowali się nawzajem "braćmi", aktualnie są bohaterami najśmieszniejszego pojedynku na rodzimej hip-hopowej scenie. Oczywiście zaczęło się bardzo poważnie. Od zawiedzionego zaufania.
Potem raperzy sięgnęli po artystyczne środki wyrazu swoich pretensji. Pierwszy uderzył Peter, publikując Mówiłeś Mi Bracie DISS kACZOR BRS. Zanim w sieci pojawiła się odpowiedź Kaczora, pod jego dom wybrała się ekipa związana z Gangiem PP. Z maczetami i w kominiarkach, panowie nie przebierali w słowach, skandując bluzgi pod adresem Kaczora:
_J**ć Kaczora! J**ć k**ę j****ą. Z**biemy cię, szmato! W****dalaj z miasta, p***e_
Nie przewidzieli jednak jednego: w domu była mama Kaczora.
Kobieta, nie bacząc na agresywnych byczków wymachujących maczetami pod jej płotem, zrobiła to, co wszystkie mamy robią najlepiej. Zgasiła agresorów jedną prostą linijką. Argument na argument, wyzwisko na wyzwisko, tylko że to starsza pani miała przewagę negocjacyjną, bo nie musi stosować się do zasad ulicy.
_Ja wam zaraz dam, p***ły._
To wszytko wydarzyło się na kilka godzin przed tym, jak do sieci trafiła liryczna odpowiedź Kaczora na diss Petera. To jednak nie ma już żadnego znaczenia. Ponieważ cały beef został zakończony przez mamę...