Robert De Niro najwyraźniej jeszcze nie planuje przechodzić na emeryturę. 76-latek może się poszczycić imponującym zdrowiem, bowiem wciąż regularnie grywa w filmach. Mimo problemów w życiu prywatnym, a dokładnie rozstania z żoną po 21 latach małżeństwa, wciąż jest aktywny zawodowo. Już pod koniec września fani gry aktorskiej gwiazdora po raz kolejny będą mogli oglądać go na wielkim ekranie, ponieważ do kin trafi kolejny film Martina Scorsese, w którym Robert wystąpi w głównej roli. Irlandczyk to gangsterska opowieść o weteranie II wojny światowej Franku Sheeranie.
Jak donoszą zagraniczne media, aktor wkroczył na wojenną ścieżkę z byłą pracownicą, którą pozwał na 6 milionów dolarów (ponad 23 miliony złotych). Chase Robinson zajmowała w firmie Canal Productions, należącej do aktora, stanowisko wiceprezesa ds. produkcji oraz finansów. Zgodnie z treścią pozwu, do którego dotarł portal Variety, kobieta wydawała ogromne ilości firmowych pieniędzy m.in. na hotele, podróże i drogie restauracje. Co więcej, Robinson notorycznie… oglądała seriale w godzinach pracy.
Jak wynika z pozwu, który został złożony przed sądem stanowym w Nowym Jorku, Robinson została zatrudniona jako asystentka De Niro w 2008 r. Później awansowała na stanowisko wiceprezesa ds. produkcji i finansów w firmie pożyczkowej, gdzie w 2019 roku jej pensja wyniosła 300 tysięcy dolarów rocznie. Firmę opuściła w kwietniu w związku z tym, że pojawiały się coraz to nowe podejrzenia o sabotaż korporacyjny. Podliczono, że w ciągu dwóch lat kobieta wydała ponad 20 tysięcy dolarów na posiłki i 32 tysiące dolarów na taksówki. W trakcie godzin pracy miała tracić też "astronomiczne ilości czasu" na oglądanie seriali na platformie Netflix. W ciągu czterech dni obejrzała ponoć 55 odcinków Przyjaciół, następnie, w ciągu czterech kolejnych 20 odcinków Bogatych bankrutów oraz 10 odcinków Schitt’s Creek.
Sama Robinson ocenia oskarżenia byłego pracodawcy jako "śmieszne".