Nie milkną echa po skandalu wywołanym licznymi przypadkami molestowania seksualnego nieletnich, których miał dopuścić się znany muzyk Wojciech Sadowski. Po publikacji dziennikarza śledczego Mariusza Zielke na temat pedofilii za kulisami znanego show Tęczowy Music Box, do mediów zaczęło zgłaszać się coraz więcej domniemanych ofiar 82-latka, dzieląc się swoimi mrożącymi krew w żyłach historiami.
W odpowiedzi na zarzuty Sadowski wydał oświadczenie, w którym stanowczo zaprzeczył krążącym pogłoskom, zwalając całą winę na "przyjaciółkę rodziny", chcącą go "zniszczyć".
Jak można było się domyślić, większość kobiet oskarżających o molestowanie należała do zespołu "Tęcza", który działał głównie w latach 90. Jedna z domniemanych pokrzywdzonych, Ewa wyznała w rozmowie z WP, że jej koszmar zaczął się, gdy miała niespełna 10 lat.
Krzysztof Sadowski mówi, że oskarża go jedna osoba. Nas – jego ofiar jest ponad 20, a pewnie dużo więcej. Mnie to spotkało w "Tęczy". Chodziłam tam przez rok. Przez cały ten okres zaczepiał mnie, dotykał tak jak nie powinien. Miałam wtedy niecałe 10 lat. Na obozie w Kielcach położył mnie w swoim łóżku. Zobaczyłam, że ma rozpięty rozporek. Wyrwałam się i uciekłam.
O incydencie dziewczynka poinformowała opiekunkę z obozu.
Zabrała mnie stamtąd. Powiedziałyśmy o wszystkim moim rodzicom. Poszli na policję na warszawskim Mokotowie. To był 1992 rok. Byłam chyba jedyną osobą, której rodzice coś z tym zrobili. Tyle że policja i tak to umorzyła. Później moi rodzice usłyszeli, że mszczę się na Sadowskim, bo już nie należę do "Tęczy".
Liczba kobiet, które zgłaszają się na policję w sprawie rzekomych gwałtów wciąż rośnie. Nie chcą już milczeć i żądają kary dla Sadowskiego.
Jestem w kontakcie z innymi ofiarami - wyznała Ewa. Niektóre są w złym stanie psychicznym. Konsultujemy się z prawnikami, chcemy iść do prokuratury, żeby wszyscy poznali prawdę o Krzysztofie Sadowskim.
Co ciekawe, wyszło na jaw, że prokuratura prowadzi śledztwo niemal od roku. W momencie, gdy dwie kobiety doniosły na muzyka, organ państwowy odmówił wszczęcia postępowania, uznając, że sprawa się przedawniła. Wtedy do akcji wkroczył prawnik domniemanych ofiar, składając zażalenie, które ostatecznie zostało uznane przez śledczych.
Początkowo uznano, że sprawa dotyczy czynu o charakterze seksualnym z osobą małoletnią, a takie przestępstwo już się przedawniło – powiedziała WP osoba zbliżona do śledztwa. Jednak jeżeli rozpatrujemy gwałt, czyli czynność seksualną z użyciem przemocy, podstępu, to z punktu widzenia prawa sprawa nie jest przedawniona. Pozostaje pytanie, jak zakwalifikuje to prokuratura.